Jak się pakować?

jak się pakować

Zawsze grzebiesz się przy pakowaniu? Nie wiesz, co jest zdecydowanie potrzebne, a czego nie musisz wcale brać? Z tego tekstu dowiesz się, jak bezboleśnie przejść przez proces pakowania krok po kroku. 🙂

Ja to mam taką dziwną przypadłość. [Wstęp jest dość długi i nie o pakowaniu, więc jeśli nie interesują Cię moje wynurzenia, to przejdź od razu niżej.] Przypada mi ona zwykle na okres tużprzedświąteczny, a polega na tym, że kompletnie nie potrafię się skupić na pisaniu, jeśli mam do odhaczenia jakieś sprawy związane z przygotowaniami do świąt – jakieś zakupy, sprzątanie, pieczenie. Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę tu ani trochę lansować zabijania się, byle dom przed świętami lśnił niebiańską czystością. Zasadniczo ja tego świra nie mam. A jeśli mam, to raczej wiąże się on z wiosną – i tym, że na wiosnę to ja lubię mieć w domu czysto, bo jak słońce mocniej świeci to od razu jakoś tak widać różne niepowymiatane brudki. 😉 Powiem Wam tu całkiem szczerze, że dzieje się tak dlatego, że święta zawsze wiążą się u mnie z przyjazdem do rodziny, u której, niedelikatnie mówiąc, całą robotę, którą rozłożyłabym sobie na przykład na miesiąc, muszę odwalić w trzy dni. No i potem nie ma wpisu. Po tym uzewnętrzniającym i trochę usprawiedliwiającym mnie, mam nadzieję, wstępie, zapraszam do lektury mini-poradnika małego pakowacza. 🙂 Może zdążę jeszcze przed wyjazdem chociaż kilku moich czytelników i im się przydam.

#1 Przygotowanie walizki, plecaka, kosmetyczek

Przygotuj sobie coś, w co wszystkie swoje skarby włożysz. Zdecyduj, co będzie w danej podróży wygodniejsze, w co pomieścisz wszystko czego potrzebujesz albo bagaż, do którego musisz się ograniczyć – w samolocie walizki muszą mieć konkretne wymiary. Trzeba też znaleźć kosmetyczkę albo strunową torebkę (jeśli podróżujesz samolotem tylko z bagażem podręcznym), to jednak lepsze niż wożenie kosmetyków luzem (a w przypadku samolotu konieczne). Jeśli z góry zaplanujesz w co się spakujesz, będziesz mieć mniejszą pokusę, żeby zabrać więcej rzeczy! Przecież to się wiąże z przepakowywaniem i stratą czasu. 😉

#2 Sprawdzenie pogody

To moja podstawa podstaw. Jeśli nie sprawdzi się pogody i będzie się bazować na tym, jaka temperatura panuje w obecnej chwili albo na tym, jakie temperatury stereotypowo panują w jakimś miejscu, można skończyć na poceniu się w zbyt ciepłych ciuchach albo marznięciu w zbyt cienkich. Albo moknięciu, bo się nie wzięło parasola. Także polecam jednak sprawdzić.

#3 Stworzenie listy wyjazdowej

jak się pakować

Hm, napisałam już, że sprawdzanie pogody jest absolutną podstawą, ale lista wyjazdowa jest równie ważna. Ja lubię tworzyć listę na kartce, by móc na niej odhaczać na bieżąco podczas pakowania, ale warto sobie stworzyć także taką ogólną w wersji cyfrowej lub w notesie. Wtedy nie trzeba przed każdym wyjazdem zastanawiać się, co ze sobą wziąć, a potem skończyć na tym, że się zapomniało grzebienia albo szczoteczki do zębów.

#4 Przygotowanie wszelkich urządzeń wraz z ładowarkami do nich

Jeśli bierzesz ze sobą jakiś sprzęt – a zakładam, że bierzesz przynajmniej telefon – to pamiętaj, by wziąć wszystkie ładowarki. Nie zaszkodzi wziąć też power banku – szczególnie gdy długa podróż przed Tobą. Życie baterii jest takie krótkie…

#5 Wybór ubrań

Nie tylko ze względu na pogodę, ale też ich pakowalność. Zdecydowanie najlepiej brać takie ciuchy, które będą lekkie i zabiorą mniej miejsca w bagażu. Oczywiście trudniej o wybór takich ubrań podczas chłodniejszych pór roku, ale jeśli jedziesz gdzieś, gdy (lub gdzie) jest ciepło wybieraj lekkie ciuchy. 🙂 Poza tym warto wybrać ubrania tak, by można było daną rzecz nałożyć np. dwa razy. Ja tę opcję wykorzystuję często zwłaszcza, gdy mam jakąkolwiek możliwość przeprania ubrań. Wystarczy mieć dostęp do umywalki z korkiem lub miski i wziąć ze sobą w małym pojemniczku trochę płynu lub proszku do prania. A ciuchy najobszerniejsze i zajmujące najwięcej przestrzeni warto założyć na siebie.

jak się pakować

Jeśli chodzi o dodatki – jakąś biżuterię, apaszki, torebki, to postaraj się wziąć tego jak najmniej – ale w miarę uniwersalne, w neutralnych kolorach lub takich, które często nosisz (a kolczyki włóż w guziki,  a następnie w taką małą saszetkę po odświeżaczu do szafy/ramiączkach do biustonosza/czymkolwiek!;)).

#6 Przygotowanie sobie zestawów ciuchów i zrobienie im zdjęć telefonem

jak się pakować

Ten pomysł jest dla mnie nowy, ale muszę przyznać, że bardzo przydatny. Wtedy podczas pobytu gdzieś nie trzeba tracić czasu na takie pierdoły jak wybieranie sobie ubrań i dodatków.

#7 Rolowanie ubrań

To jest absolutny game changer. Btw. jest jakiś polski odpowiednik tego zwrotu? W każdym razie ta metoda jest podwójnie dobra – po pierwsze, oszczędza miejsce, po drugie, chroni ubrania przed zagnieceniami! Stwierdzam z pełną odpowiedzialnością, że dopóki nie zaczęłam rolować ubrań do bagażu, nie umiałam się pakować!

#8 Kosmetyczka

  • Miniaturowe kosmetyki

jak się pakować

To jest chyba dosyć oczywiste. Jeśli nie macie gotowych miniaturek z jakichś hoteli czy drogerii, albo po prostu nie chcecie ich kupować, to wykorzystajcie małe pojemniczki, które macie w domu. Ja zwykle wykorzystuję wielokrotnie pojemniczki, które hotele dostarczają swoim klientom do pokoi – bo… dlaczego nie. 😉 I weź tylko niezbędne rzeczy: pastę do zębów, żel pod prysznic, szampon, odżywkę, balsam, żel do twarzy. To opcja niezbędna w przypadku podróży samolotem z bagażem podręcznym (maks. ilość płynów w walizce to litr i powinny znaleźć się w pojemniczkach po maks. 100 ml), ale przydaje się także przy wykorzystaniu innych środków transportu. 🙂

  • Zabezpieczanie płynnych kosmetyków

Jeśli choć raz zdarzył się Ci mały wypadek z wylanym kosmetykiem, to ten pomysł jest dla Ciebie. Przygotowujesz nieduży kwadracik z folii spożywczej (tej takiej przezroczystej, cienkiej, plastikowej), odkręcasz buteleczkę z kosmetykiem, na otwór zakładasz folię spożywczą, zakręcasz. To wszystko. Proste, prawda? A z pojemniczka nic już nie wyleci.

  • Podstawy makijażowe

Na wyjazd najlepiej nie brać całego kuferka kolorowych kosmetyków. Ja wiem, każdy lubi mieć wybór, ale tak, jak z ciuchami, i tutaj warto trochę się ograniczyć. Weź tylko takie kosmetyki, bez jakich się nie obejdziesz. U mnie jest tego całkiem sporo, ale myślę, że najlepiej ograniczyć się do dosłownie kilku podstawowych kosmetyków: podkład, puder, tusz, róż, jakaś kredka lub cień, pomadka lub błyszczyk i tyle.

#9 Perfumy

Najlepiej wziąć małą wersję albo próbkę. Ale jeśli decydujesz się na pełnowymiarowe perfumy, to warto zapakować je w skarpetki. W ciuchy warto też zawinąć np. aparat fotograficzny (oczywiście mam na myśli cyfrówkę, a nie profesjonalny sprzęt). A lusterko do makijażu zawsze wciskam pomiędzy ubrania, żeby na pewno się nie stłukło.

jak się pakować

#10 Przygotowanie zestawu ubrań na drogę

Najcięższe i najobszerniejsze ciuchy załóż na siebie. Jeśli bierzesz kapelusz, załóż go od razu na głowę. Po co to wszystko wpychać do walizki? Czasem trzeba wziąć ze sobą coś cieplejszego, gdy w czasie podróży będzie akurat ciepło, wiadomo, ale jeśli tylko to możliwe, załóż to na siebie.

#11 Patent na dużą ilość gotówki

Warto włożyć banknoty do jakiegoś opakowania po czymkolwiek. Ewentualny grzebacz w torbie nie powinien się tym wtedy zainteresować. Nie będę tu podawać przykładów, skorzystajcie ze swojej własnej inwencji. 😉

#12 Buty

Te bez obcasów do torebek foliowych lub czepka kąpielowego – jeśli bierzecie go ze sobą. Z kolei te z obcasami lepiej zabezpieczyć w torbie materiałowej, żeby niczego nie podziurawiły.

To już wszystko! Korzystając z tej listy, powinnyście (i powinniście!) bez problemu zmieścić wszystkie niezbędne rzeczy do walizki czy plecaka i bez zbędnych szkód przewieźć je w miejsce, do którego się wybieracie. Bezpiecznych i owocnych podróży. 🙂 I Smacznego Jajca, dla obchodzących święta!

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. 4 proste triki organizacyjne
  2. 4 metody organizacji czasu
  3. Jak tanio podróżować po Polsce?
  4. Londyn – miasto możliwości

7 zdrowych nawyków, które naprawdę warto wprowadzić na wiosnę

jak zadbać o siebie na wiosnę

Kiedy jeszcze byłam młodą dziewczynką, która zaczytywała się w magazynach dla młodych dziewczynek (ale i tych dla dojrzałych kobiet), zauważyłam ciekawą tendencję – gdy tylko przychodził kwiecień, natychmiast w tychże magazynach zaczynały pojawiać się artykuły na temat przygotowania skóry na lato, ojej, na pewno masz suche łokcie, wsadź je w oliwę itepe. I ja, taka czternastoletnia, zamaczałam sobie te łokcie w oliwie. Na pewno były niezwykle suche. Żarty żartami, ale najczęściej niestety jest tak, że nie myślimy o smarowaniu ciała balsamami przez cały rok – a szczególnie przez okres zimowy, który w Polsce akurat trwa dosyć długo – tylko przypominamy sobie o nich wraz z nadejściem wiosny. Oczywiście to nie dotyczy tylko smarowania balsamami, ale też wszelkich innych zabiegów kosmetycznych, antycellulitowych, diet i aktywności fizycznej.

Ja jestem zwolenniczką teorii, że należy dbać o siebie przez cały rok. I od zewnątrz, i od wewnątrz. I jeżeli dobrze odżywiacie się przez cały rok, to nie ma powodu, żeby na wiosnę katować się jakimiś smoothie-detoksami (przechodziłam przez to i nie żałuję tylko dlatego, że wiem, że to tylko stresuje). Podobnie jest z ćwiczeniami fizycznymi i – oczywiście – z pielęgnacją. Z kolei jeśli zaniedbacie to przez cały rok – nie łudźcie się, że w te dwa miesiące schudniecie, Wasza skóra zacznie promienieć i inne nie wiadomo co, co próbują Wam wcisnąć kolorowe magazyny. To, co warto zrobić, to zacząć teraz i kontynuować ten proces przez cały rok. A wtedy, obiecuję, spektakularne efekty zobaczycie… już za rok. Powiem Wam więcej – to będą trwałe efekty. Ale nie bójcie się, te mniej spektakularne będą widoczne dużo wcześniej. 😉 Warto zaplanować sobie zmiany, które chcecie wprowadzić w swoje życie, powiesić sobie to nad biurkiem, postawić w łazience, albo po prostu zapisać w kalendarzu (tradycyjnym czy w aplikacji z przypominajką). Poniżej przedstawiam kilka rzeczy, które rzeczywiście warto zrobić już teraz, żeby zadbać o siebie po tej wrednej i ponurej zimie. 😉

#1 Peelingi

Każdy z tych akapitów powinnam zacząć: „jeśli nie robiłyście tego przez cały rok, to… a jeśli robiłyście, to i tak…”, ale zostawię to może w domyśle. 😉

Peelingi są super-ważnym elementem pielęgnacji skóry. Jak zapewne wiecie nasze komórki odtwarzają się w niesamowitym tempie i powinno się te martwe usuwać z powierzchni skóry, by wyglądała ładnie, świeżo, nie zapychała się, żeby nie tworzyły się pryszcze itd. Jednak pamiętajcie, by nie robić tego za często – bo uzyskacie przeciwny do zamierzonego efekt, np. podrażnicie skórę, sprawicie, że będzie pozbawiona naturalnej ochrony albo zacznie się bardziej przetłuszczać. Nie pytajcie, co to znaczy za często, bo ja tego nie wiem. Dla bezpieczeństwa nie robię peelingu częściej niż raz w tygodniu, chyba że jest to peeling świeżo wydepilowanych np. nóg – to dobrze by było robić częściej, żeby włoski nie wrastały. Do ciała polecam Wam peeling kawowy (szczególne na cellulitowe partie) albo połączenie oliwy z cukrem. Po prostu. Z kolei do twarzy – jeśli chodzi o domowe peelingi – warto użyć np. mieszanki cukru, oliwy/innego oleju, soku cytrynowego i miodu lub pasty z sody i wody oczyszczonej. Albo kupić sobie świetny (prawie) gotowy peeling enzymatyczny. A po peelingu trzeba zwrócić uwagę na…

#2 Nawilżanie skóry

Co tu dużo mówić, jeśli chodzi o zewnętrzną pielęgnację, to po prostu kupcie sobie jakiś balsam do ciała o dobrym składzie. Najbezpieczniej szukać takich w sklepach z kosmetykami naturalnymi, ekologicznymi bądź ziołowymi, ale warto zwrócić też uwagę na balsamy dla niemowląt lub drogeryjne marki typu Alterra czy Evreé.

nawyki które warto wprowadzić na wiosnę

Jednak dużo ważniejsze jest nawilżanie skóry od wewnątrz. Jak to zrobić? Bardzo prosto – przede wszystkim dużo pić! Najlepiej wodę lub świeże soki warzywne lub owocowe. Można też jeść owoce, które mają w sobie dużo wody – wiecie co się dzieje, gdy się zje za dużo arbuza w sezonie arbuzowym… 😉 Nie potrafiłabym chyba wymienić wszystkich zalet picia wody, ale może chociaż część: wygładza skórę, nadaje jej świeży wygląd, zapobiega powstawaniu zmarszczek, pomaga schudnąć/ utrzymać wagę, wzmacnia włosy, paznokcie, odświeża oczy (worki pod oczami i zaczerwienienie gałki ocznej to często wynik odwodnienia), chroni stawy przed uszkodzeniami, oczyszcza organizm.

#3 Jedzenie większej ilości witamin

nawyki ktore warto wprowadzic na wiosne (1)

Nie chodzi mi oczywiście o łykanie suplementów – choć w przypadku niektórych osób, np. wegan jest to konieczne (weganie dostarczają swojemu organizmowi znikome ilości witaminy b12). Chodzi mi o jedzenie warzyw, owoców, picie soków, koktajli, ale też ogólnie zróżnicowane odżywianie. Do tego tematu wrócę w jednym z najbliższych tekstów, które dla Was szykuję. W tym miejscu powiem tylko, że wiosna jest wspaniałym momentem na to, by zacząć cieszyć się np. smakiem nowalijek, świeżego jedzenia. Marzec może jeszcze nie obfituje w takie pokarmy, ale kwiecień już owszem. Możecie też zasiać sobie coś w domu w doniczkach, a nawet na talerzu z ligniną – uwielbiam rzeżuchę na wiosnę. ❤

#4 Szczotkowanie skóry na sucho

Metodę tę odkryłam stosunkowo niedawno, buszując po Pintereście. Zawsze wiedziałam, że najlepszą metodą (poza ruchem i prawidłowym odżywianiem) na zmniejszenie widoczności cellulitu nie są żadne kremy, ale masowanie skóry. Nawet nadal mam taki drewniany masażer. 🙂 Jednak teraz jestem zwolenniczką szczotkowania. Kupujecie sobie taką drewniano-włosiową szczotę na kiju w jakiejś drogerii i przejeżdżacie nią po skórze przed wejściem pod prysznic. To, jak peeling, pobudza krążenie limfy i usuwa martwy naskórek (dlatego warto tę szczotkę od czasu do czasu czyścić). Poza tym takie szczotkowanie wspomaga procesy oczyszczania organizmu. Powinno się szczotkować skórę w kierunku serca, natomiast po brzuchu szczotkujemy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. 🙂

#5 Ruszenie tyłka sprzed komputera

To jest dla mnie tak oczywiste, że pewnie będę się powtarzać miliony razy. Ruch jest niezbędny! Ma niezliczone zalety. Możecie zacząć od chodzenia na spacery, jeżdżenia na rowerze – wiosna jest idealną porą na sporty na świeżym powietrzu. Możecie skakać sobie na skakance, biegać. Albo zapisać się na basen. Albo ćwiczyć 7 minute workout. Możliwości są również niezliczone!

#6 Porządny sen

nawyki które warto wprowadzić na wiosnę

Istnieje coś takiego jak zastój w odchudzaniu. Robicie wszystko, co trzeba, jecie zdrowo i nie opychacie się, codziennie serwujecie sobie dawkę ruchu i… nic się nie dzieje. Jeśli tak, to pewnie za mało śpicie. Może Wam się wydawać, że nie jesteście zestresowani, że 5 godzin snu Wam wystarcza, że wspomożecie się kawą i wszystko będzie okej. Ale schudnąć ciągle nie możecie. Dzieje się tak dlatego, że jeżeli dajecie sobie zbyt mało czasu na sen, to nie dajecie swojemu organizmowi szansy na wyrównanie poziomu kortyzolu (hormonu stresu). A ten hormon sprawia, że czujemy się głodni – bo trzeba zrobić zapasy pożywienia, by lepiej poradzić sobie z zagrożeniem.  Wyszło na to, że skupiłam się tutaj na odchudzaniu, ale to tylko przykład. Odpowiednia ilość snu jest po prostu potrzebna, by wszystko działało w naszych organizmach jak trzeba. 😉

#7 Medytacja albo jakiś inny sposób odstresowania i wyciszenia

Kolejną metodą, która oczywiście nie zastąpi porządnej dawki snu, ale pozwoli się odstresować jest medytacja. Nie mam tu na myśli medytacji metafizycznej, buddyjskiej, zen, tylko takie po prostu siedzenie na podłodze, ze skrzyżowanymi nogami, zamkniętymi oczami i staranie się nie myśleć, skupianie się na oddechu. To naprawdę bardzo uspokaja. Dobre są też oczywiście wszelkie inne metody tego typu – np. aplikacje z dźwiękami przyrody czy instrukcją do medytacji. Jeśli Was to nie kręci, to po prostu róbcie coś, co jest dla Was przyjemne, w czym możecie się zatracić, np. realizujcie swoje hobby albo spotykajcie się z przyjaciółmi. Cokolwiek, co pomoże zredukować stres. Branie swoich potrzeb pod uwagę wcale nie jest egoistyczne! Trzeba zadbać o siebie, zanim zadba się o cokolwiek innego – od razu spływają na nas dodatkowe siły. 😉 Dla odstresowania się można też się jogować albo oglądać filmiki ASMR.

A jeśli macie problem z wypracowaniem sobie zdrowych nawyków, to zajrzyjcie do Laboratorium Zmieniacza – już Jadwiga coś na to zaradzi. 🙂

A Wy, macie jakieś swoje nawyki dla zdrowego ciała i umysłu, które warto by było wprowadzić? Dzielcie się koniecznie! 🙂

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. A może by tak… nieco profilaktyki | 52 Tygodnie Pozytywności
  2. Stwórz swoje własne rytuały | 52 Tygodnie Pozytywności
  3. Kuracja na podwyższenie odporności
  4. 5 doskonałych powodów, by zacząć jeść sezonowo
  5. 17 powodów, dla których warto… chodzić pieszo

Odświeżające saszetki do szafy i butów

odświeżające saszetki do szafy i butów

Może jeszcze jest chłodno, ale na pewno czujecie, że powietrze jest inne, do tego słońce pięknie przygrzewa…  Wiosna nadchodzi wielkimi krokami! A z czym Wam się wiosna kojarzy? Mi ze zmianami. Wszelkimi. Częstsze wychodzenie na spacery, zmiana pielęgnacji skóry, zmiana sposobu odżywiania, ale i wielkie porządki w mieszkaniu! Pewnie większości z Was kojarzą się one z jakimś zmuszaniem Was przez rodziców do szorowania całego domu, bo idą święta. No właśnie. Ja akurat niespecjalnie przejmuję się tą korelacją ze świętami. Po prostu uważam, że wprowadzenie takiego powiewu świeżości do mieszkania na wiosnę jest zwyczajnie potrzebne, by się trochę wygrzebać spod tej zimowej kołderki. A dzisiejszy wpis jest a propos świeżości właśnie, bo ja swoje wiosenne porządki najczęściej zaczynam od wymiany garderoby. A gdy wymieniam garderobę, to wymieniam też moje domowe odświeżacze powietrza.

Wykonanie odświeżaczy jest dziecinnie proste. W nieco innej formie będą te przeznaczone na półkę, a w innej te przeznaczone do butów lub np. do powieszenia w szafie. Na półkę potrzebne Wam będą małe słoiczki (np. po koncentracie pomidorowym), do butów wystarczą stare rajstopy/skarpetki/podkolanówki lub pocięte kawałki starej koszulki zszyte w woreczki, a do powieszenia warto poszukać w domu jakichś gotowych woreczków (np. po jakichś małych urządzeniach) lub także wykorzystać stare koszulki.

odświeżające saszetki do szafy i butów

Potrzebne będą:

  • wybrane przez Was opakowania (słoiczki, woreczki, rajstopy),
  • soda oczyszczona,
  • herbata w saszetkach (najtańsza, najgorszej jakości jaką znajdziecie, przecież nie będziecie tego pić),
  • olejek zapachowy (do butów fajny będzie lawendowy i z drzewa herbacianego, a inne to całkiem kwestia gustu – chociaż do butów też oczywiście możecie wykorzystać inne).

Przygotowanie:

Jeżeli wykorzystujecie słoiczki, to najlepiej sypać bezpośrednio do nich – pół na pół herbaty (4-5 saszetek) i sody oczyszczonej (4-5 łyżeczek). Do tego wkraplacie kilka kropel olejku, zakręcacie, wstrząsacie, odkręcacie i wstawiacie do szafy, gotowe.

odswiezajace saszetki do szafy i butow (4).JPG

Jeżeli wykorzystujecie woreczki (gotowe lub uszyte) to najlepiej powtórzyć powyższe kroki w słoiczku, a następnie przesypać do woreczka i go zawiązać (np. tasiemką, jeśli jest to uszyty przez Was woreczek).

Z kolei jeżeli chcecie zrobić saszetki do butów z rajstop, najlepiej będzie włożyć je do jakichś naczynek (słoiczków, filiżanek itp.) i tam wsypać odpowiednio sodę, herbatę i wkroplić olejek. Następnie najlepiej zawinąć rajstopy kilka razy (zwłaszcza jeśli są bardzo cienkie) i wtedy lekko wstrząsnąć i włożyć do butów.

odświeżające saszetki do szafy i butów

To moja ulubiona metoda na odświeżanie szafy. Wypróbowywałam też oczywiście wcześniej gotowe saszetki do szafy, ale one po prostu dodawały jej takiego sztucznego zapachu. Podobnie jest z butami, to tylko aromatyzowanie buta, nie pozbywa się w rzeczywistości smrodków, ani wilgoci. Natomiast herbata i soda oczyszczona mają właściwość absorbowania nieprzyjemnych zapachów, a soda także wilgoci. Pisałam wcześniej, że do butów warto dodać olejek lawendowy lub z drzewa herbacianego – a to dlatego, że mają one właściwości odkażające, a wiadomo, że wilgoć w obuwiu jest wspaniałym siedliskiem dla różnych żyjątek. 😉 No i to wszystko w bardzo naturalny (i oszczędny) sposób! Polecam do wypróbowania. 🙂

A może Wy macie jakieś sposoby na naturalne odświeżanie szafy? Dzielcie się, chętnie wypróbuję każdy nowy sposób. 🙂

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Eko-sprzątanie: 10+ zastosowań sody oczyszczonej
  2. 3 proste sposoby na zneutralizowanie smrodku z kosza na śmieci + 3 sposoby na zapobieganie mu
  3. Jak oczyścić skórkę z cytryny?
  4. Eko-sprzątanie: 6 zastosowań octu spirytusowego

Jak się robi związek? Fundamenty udanego związku cz. II

Oto obiecana dalsza część tekstu o tym, jak stworzyć udaną relację – a właściwie, na czym powinna być ona oparta, by cała reszta miała jakąś stabilną podstawę. 🙂

fundamenty udanego związku

Po część I tekstu zapraszam tutaj: Jak się robi związek? Fundamenty udanego związku, cz. I.

#5 Wsparcie i bezwarunkowa miłość

Bez wsparcia nie ma związku. Jeśli masz podejście tylko „ja, ja, ja, moje, moje” i tylko oczekujesz od partnera, że będzie taki, a nie inny, że ma się zmienić, że będzie bardziej romantyczny albo że będzie cały czas poświęcał Tobie, a swoje zainteresowania po prostu porzuci, to daleko nie zajdziesz. Miłość powinna być bezwarunkowa. Jeśli ktoś kogoś kocha, powinien zostawić przestrzeń tej drugiej osobie, tak jak powinien dać ją sobie. Szanowanie indywidualnego czasu i zainteresowań swojego partnera idzie w parze z poszanowaniem swojego czasu. Bo skąd się bierze taka zachłanność i natarczywość? Z braku własnych zainteresowań, braku umiejętności poświęcania czasu sobie. Dlatego najprostszą (i jedyną) receptą jest znalezienie sobie własnych zainteresowań. Umiejętność poświęcenia czasu sobie, przekłada się bezpośrednio na jakość związku.

fundamenty udanego związku

A wracając do warunków typu „będę z tobą, jeśli zaczniesz nosić eleganckie koszule zamiast koszulek” albo „… jeśli staniesz się bardziej towarzyski”. Widzisz ich śmieszność? Dlaczego nie poszukasz sobie eleganckiego faceta? Dlaczego wybrałaś luzaka? Dlaczego wybrałaś tego odludka? Bo się boisz, że nikogo innego nie znajdziesz? Może czas już trochę popracować nad sobą. Jeśli stawiasz takie wymagania, to znak, że nie dorosłaś/ nie dorosłeś do dojrzałego związku. Jakiś czas temu uważałam, że kocha się za coś i buntowałam się przeciwko powiedzeniu, że „nie istnieje żaden powód do miłości”. Teraz uważam, że oba te stwierdzenia to skrajność. Gdy ktoś zapyta mnie, dlaczego kocham mojego narzeczonego, odpowiem najpewniej „Nie wiem. Bo to mój A.” I już, i tyle. Oczywiście ma on mnóstwo dobrych cech i z powodu tych cech się w nim zakochałam. Ale naturalnym jest, że ludzie w ciągu swojego życia ewoluują i się zmieniają – także pod wpływem swoich partnerów. Dlatego gdybym się uczepiła do jakichś jego cech albo poglądów, to miałabym spory dylemat, gdy zaczęłyby się one zmieniać. Wolę więc zawsze kochać go takim, jakim jest, i wszystkim Wam to polecam.

#6 Rozwiązywanie sporów

Przede wszystkim trzeba je mieć. Jeśli coś jest nie tak – rozmawiajcie o tym! Czasami coś jest nie tak, takie jest życie. Nie ma na świecie osoby, z którą zgadzałabym się we wszystkim na sto procent. Wychowaliście się w różnych rodzinach i ileś lat byliście bez siebie, więc jest to oczywiste, że czasem wynikają różne sytuacje, gdy trzeba się po prostu pokłócić. Ale to jest potrzebne i nie, nie dlatego, że można się potem słodko pogodzić, tylko dlatego, że rozmawianie o trudnych sprawach spaja związek. Jeżeli zamiast powiedzieć od razu, co Cię gnębi, będziesz to w sobie kisić i dokładać do tego nowe rzeczy, to w końcu wybuchniesz w najmniej odpowiedniej ku temu sytuacji i Twój partner zdurnieje. Najlepiej usiąść i spokojnie o tym porozmawiać. Być może zajmie to dużo czasu, ale to trzeba zrobić, żeby się zrozumieć, żeby nie zostawiać w sobie urazy rosnącej w środku jak jakiś pasożyt. Docieranie się zajmuje mnóstwo czasu i wysiłku. Ale po raz kolejny – warto to zrobić, by stworzyć dojrzały, pełen zrozumienia związek.

#7 Staranie się

To wszystko podsumowałabym bardzo prostą rzeczą – staraj się zachowywać, jak na początku związku. Nie mówię, że całkowicie, bo wiadomo, że związek wieloletni rządzi się swoimi prawami i jest inny niż ten kilkutygodniowy. Chodzi mi jednak o proste rzeczy, jak zadbanie o siebie – bycie czystym, pachnącym, zadbanym, w przypadku facetów ogolonym (choć to moja osobista preferencja), w przypadku kobiet umalowaną i spryskaną perfumami, zakładanie czystych i ładnych ubrań, dbanie o swoją formę albo stan uzębienia. OK, każdy lubi czasem chodzić w dresie i ja po domu chodzę w dresie, bo tak jest po prostu wygodnie. Ale gdy umawiam się, że gdzieś pójdziemy, choćby na spacer, założę dżinsy. Nie chodzi mi o takie strojenie się w obcasy i sukienki, jeśli tego nie lubicie. Chodzi tylko o to, by się nie rozmemłać, by dobrze czuć się z tym jak wyglądamy.

fundamenty udanego zwiazku (2)

A druga rzecz w temacie starania się, to robienie prostych rzeczy dla tej drugiej osoby, np. kupienie jej kwiatków bez okazji, bo jest blogerką i instagramerką i lubi mieć kwiatki, albo kupienie mu ulubionych orzeszków w czekoladzie, albo pozmywanie naczyń, mimo że umówiliście się, że dziś był jej dzień zmywania naczyń. Albo dawanie zawsze buziaczków na przywitanie i pożegnanie (ja jestem temu rytuałowi oddana do tego stopnia, że ostatnio przez to oddanie zachorowałam ;)). Albo odniesienie za niego talerzyka bez robienia awantur, bo po prostu zapomniał (ale jeśli robi to często, to warto o tym porozmawiać ;)). Chodzi ogólnie o takie drobne rzeczy, które sprawią, że partner będzie wiedział, że o niego dbasz i o nim myślisz.

#8 Bycie dla siebie najlepszymi przyjaciółmi

Zastanawiałam się, czy dodać tę myśl, jako ostatni punkt, bo ona tak naprawdę podsumowuje wszystkie inne. I niech to zostanie takim punktem-podsumowaniem. Dla mnie możliwość bycia stuprocentowo szczerą i otwartą przed moim narzeczonym jest właśnie tym, do czego powinno się dążyć w związku, tym, na czym on w ogóle polega. Owszem, napisałam, że powinno się dbać o siebie, ale są chwile, gdy nie masz na to siły, gdy masz gorszy dzień, zasmarkany nos albo – co gorsza – jakieś problemy z układem trawiennym. I ta osoba nadal jest przy Tobie, a Ty jesteś przy niej, gdy ona ma gorszy dzień i dbasz o nią, rozumiesz jej słabości. To, że możecie się przy sobie wydurniać w sposób, w jaki nie wydurniacie się przy nikim innym. To, że mimo że macie swoje zainteresowania i swoje światy, to w razie potrzeby zawsze jesteście dla siebie. Do tego powinniście dążyć w związku. I nie wierzcie w to, że nie można ukochanej osobie mówić wszystkiego, pokazywać swojej prawdziwej twarzy i np. siebie bez makijażu. Owszem, można. Powiem Wam więcej: ze wszystkich moich wcieleń, mój narzeczony najbardziej lubi moje wcielenie poranne, tuż po otwarciu oczu, bez cienia makijażu.

Widać, szczerość jest piękna.

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Potęga wytrwania w decyzji, czyli postanów coś sobie | 52 Tygodnie Pozytywności
  2. Organizacja wesela po swojemu, cz. I: jak, gdzie, kiedy?
  3. Organizacja wesela po swojemu, cz. II: zaproszenia, prezenty, fotograf, obrączki i transport
  4. Organizacja wesela po swojemu, cz. III: co z tą suknią?
  5. Jak sobie radzić z negatywnymi ludźmi?

Jak się robi związek? Fundamenty udanego związku cz. I

fundamenty udanego związku

Tak, dobrze przeczytaliście, związek się robi. Nie ma i nigdy nie będzie tak, że wszystko samo się poukłada, jak za sprawą magicznej różdżki. Chcecie wiedzieć, JAK się go robi? Czytajcie dalej. 🙂

Chciałabym też od razu powiedzieć, że nie piszę tego tekstu akurat dziś ze względu na dzień kobiet, bo tworzenie związku i dbałość o niego to nigdy nie jest odpowiedzialność tylko jednej ze stron. Tak naprawdę można byłoby napisać bardzo obszerny podręcznik na ten temat i wiele takich już powstało – na szczęście mamy tu dużą różnorodność i wybór. Jednak wiele z tych „typowych” podręczników, zwłaszcza już wiekowych (a więc moim zdaniem nie do końca aktualnych), składa się prawie wyłącznie ze stereotypowego postrzegania płci. I jak mi potem taki Pan Gungor (znajdziecie go na YouTube) mówi, że ja mam jakiś inny mózg i że zawsze chcę tylko dawać i że jestem tak naiwna, że uważam, że wystarczy facetowi powiedzieć coś raz, żeby to zrobić, to… żal mi tych wszystkich kobiet, które w to wierzą.

Jak już pisałam, nie zgadzam się na stereotypowe postrzeganie płci. Nie zgadzam się, że to kobiety są obrażalskie, naiwne, słabe, uległe i uwielbiają obgadywać. Zgadzam się, że im to wmówiono. Prawda jest taka, że wszelkie cechy rozkładają się w miarę po równo wśród ludzi i powiem Wam, że jeszcze nie spotkałam faceta, który całkowicie, by się powstrzymywał od omawiania innych ludzi. Jak również, spotkałam wiele upartych i władczych kobiet. Dlatego może warto przemyśleć ten dziwny system dwóch mózgów – już od dawna dostępne są w internecie testy o płci naszego mózgu, a to mówi samo za siebie. Dlatego, jeśli miałabym jakkolwiek odwołać się do dzisiejszego dnia, to powiem Wam tak, dziewczyny: zawsze bądźcie dla siebie dobre, stawiajcie siebie na pierwszym miejscu (ale pozwólcie też swojemu facetowi stawiać jego na pierwszym miejscu, inaczej byłoby nie fair) i nie dajcie sobie wmówić żadnych takich, że Wasze miejsce jest w kuchni, że zawsze macie być piękne i cudowne, że zawsze macie robić wszystko by zadowolić innych i że macie taką a taką naturę. Każdy z nas – ludzi obojga płci – ma swoją własną naturę. Ale nie o tym miało być, więc może już – bardzo niepłynnie – przejdę do moich „instrukcji”. 😉


Fundamenty udanego związku:

#1 Stawianie SIEBIE samej/ samego na pierwszym miejscu

fundamenty udanego związku

To jest absolutna podstawa podstaw. Pisałam o tym już wcześniej dosyć obszernie tutaj, więc nie będę się bez sensu powtarzać. 🙂 Zajrzyjcie do też do wpisów o miłości do siebie cz. I i cz. II, jeśli ciągle macie z tym problem. Jeśli nie macie w sobie miłości, nie możecie nią nikogo obdarować. Mało tego – jeśli nie kochacie siebie, to pozwolicie na zniewagi, upokarzające i oceniające komentarze ze strony innych i weźmiecie je do siebie. A jeśli kochacie siebie i znacie swoją wartość – kto może Wam podskoczyć? 🙂

#2 Wzajemny szacunek i zaufanie

Ogólnie uważam, że szacunek należy się człowiekowi z urodzenia. Mogę kogoś nie lubić, owszem, ale nie wyobrażam sobie go nie szanować. A jeśli jestem w związku, to nawet bardziej oczywiste, bo przecież kocham mojego wybranka. 🙂 W związku z tym powinnam i chcę szanować jego opinie, jego wybory, jego czas, jego zdrowie itd. Chcę też, aby on szanował moje. Podobnie jest z zaufaniem – chcę, żeby ufał, że go nie okłamię, nie zdradzę, że nie złamię danej obietnicy i tak samo ja ufam jemu. Oczywiście zaufanie nigdy nie jest stuprocentowe, np. w takich sytuacjach, gdy trzeba swojemu partnerowi przypomnieć, żeby coś zrobił, bo inaczej zapomni. 😉 Ale, jak sami widzicie, nie są to sprawy fundamentalne.

#3 Wspólna wizja wspólnego życia

Wyobraźcie sobie, że chcecie znaleźć partnera na całe życie, czy też po prostu na długo, na stałe. Czego będziecie w nim szukać? Pewnie jakichś podobieństw i pewnie czegoś, czego Wy nie macie, a co Was po prostu do niego przyciągnie. Np. jesteś drobną, nieśmiałą brunetką, a on jest pewnym siebie niebieskookim wysokim, barczystym, silnym facetem. Takie cechy mogą być jak najbardziej różne, nie ma w tym problemu. Problemu nie ma nawet, jeśli Ty jesteś domatorką, a on jest bardzo towarzyski, uwielbia wychodzić z domu – wtedy część czasu będziecie spędzać oddzielnie. Oczywiście tu potrzebne jest zaufanie, ale ono jest niezbędne, by stworzyć dobry związek.

fundamenty udanego związku

Problem robi się dopiero wtedy, gdy on chce mieć piątkę dzieci, a Ty nie chcesz wcale. Albo on chce mieszkać w domku nad rzeką, a Ty nie wyobrażasz sobie życia poza wielkim miastem. Albo ona chce osiąść spokojnie w domu, z rodziną, chodzić do etatowej pracy, a Ty chcesz podróżować, szaleć i odkrywać nowe kultury, sposoby życia, kuchnie. Albo jedna osoba jest bardzo religijna, druga jest wręcz przeciwna religii. W takich sytuacjach trudno o kompromis. Dlatego, jeśli Wasze podejścia do życia różnią się drastycznie, najlepiej zastanowić się, czy warto to ciągnąć. Bo to nie jest tak, że można drugą osobę pod siebie zmienić. Nie zmusi się kogoś, kto chce być wolnym ptakiem i podróżnikiem do osiadłego trybu życia. Albo się zmusi, a potem się go straci. Poza tym, jeśli macie wspólną wizję, łatwiej Wam będzie wspólnie się motywować do jej osiągnięcia, bo to jest wizja i Twoja, i Twojego partnera/partnerki. Pozostawiam Wam to do przemyśleń.

#4 Czas

fundamenty udanego związku

Pisałam już wcześniej, jak ważny jest czas spędzany oddzielnie i jak ważne są własne zainteresowania (i inne rzeczy, które robi się dla siebie, dla własnego rozwoju i przyjemności). Równie ważny jest czas, który spędzacie razem. Jeśli nie spędzacie go ze sobą dużo, to ważne, by mieć chociaż krótki moment na to, by całkowicie poświęcić sobie uwagę. Może to być rano przy śniadaniu, może być w łóżku przed zaśnięciem, może być w weekend. Naprawdę nie chodzi o to, by być w stałym kontakcie (np. telefonicznym czy innym komunikatorowym), ale o to, by ten czas miał znaczenie – w języku angielskim określa się to jako quality time. Chodzi o to, że jesteście wtedy tylko dla siebie, słuchacie się, dyskutujecie, przytulacie się. Fajnie też razem obejrzeć film, pooglądać głupoty w internecie, wyjść na spacer, wyjść na randkę na obiad albo do kawiarni albo na basen. Po prostu zrobić coś razem. To jest to, co umacnia związek. Warto też zwrócić uwagę na to, by podczas wspólnych rozmów, nie dzielić się wyłącznie problemami z danego dnia, ale także mówić o pozytywnych rzeczach, które Was spotkały – to zawsze daje jakąś lepszą energię i uczy dostrzegania tych dobrych rzeczy.

Ciąg dalszy nastąpi za 3 dni. 🙂

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Okaż SOBIE miłość, cz. I
  2. Okaż SOBIE miłość, cz. II
  3. Pokochaj siebie zanim dasz się pokochać innemu człowiekowi
  4. Szacunek i tolerancja, czyli podstawa wszelkich relacji | 52 Tygodnie Pozytywności
  5. Emocjonalne siniaki, czyli jak mądrze uczyć się na błędach

10 najlepszych domowych sposobów na ból gardła

domowe sposoby na ból gardła

Ból gardła może doprowadzić człowieka do szaleństwa. 😉 Coś z nim trzeba zrobić – można kupić tabletki, a można wypróbować czegoś zupełnie naturalnego z korzyścią dla naszego zdrowia i naszej kieszeni. 🙂

Napisałam Wam we wpisie o sposobach na przeziębienie, że najczęściej rozkładają mnie one na przełomie lutego i marca, i co? I przeziębiłam się! Spadło to na mnie zupełnie jak grom z jasnego nieba i nawet nie miałam kiedy wstępnie poratować się cynkiem, bo już było na to za późno! Następnym razem będę pisać, że nigdy się nie przeziębiam. 😉 Prawdopodobnie po prostu zaraził mnie narzeczony, który trochę posmarkiwał i czuł się niewyraźnie. 😉 Do tego trochę stresu, zabieganie, może przemęczenie. I trach. Przeziębienie, a za nim ból gardła, jak to często (a przynajmniej u mnie) bywa. Postanowiłam zatem, że przekażę Wam swoje najlepsze metody, bo słyszałam, że ostatnio sporo osób choruje. Mam nadzieję, że się przydadzą!

#1 Płukanie gardła

a) Ciepłą wodą z solą

domowe sposoby na ból gardła

Składniki:

  • Szklanka ciepłej wody
  • Łyżeczka soli (u mnie morska)

Przygotowanie i stosowanie:

Rozpuszczamy sól w szklance wody i płuczemy. Wiecie, tak z „gulganiem”. 😉 Nie wiem, jak to inaczej nazwać. Najlepiej tak długo, jak długo dacie radę i tyle razy, ile dacie radę. Słona woda jest podła w smaku, więc zwykle po tym zabiegu płuczę usta (nie gardło!) zwykłą wodą z kranu.

b) Szałwią

Robimy herbatkę szałwiową i płuczemy nią gardło jw. (tyle że po szałwii ja nie płuczę już ust).

c) Wodą utlenioną

Kiedy byliście dziećmi, Wasze mamy (i tatkowie, i babcie…) zawsze polewały Wam ranki i otarcia wodą utlenioną, no nie? Miały rację, bo woda utleniona zabija zarazki, które mogłyby zainfekować tę rankę. Dlaczego by nie spróbować wybić tym sposobem tych z gardła? 🙂 Wystarczy dodać łyżkę wody utlenionej do pół szklanki ciepłej wody i płukać gardło jw.

Mała adnotacja: Ja płuczę gardło trzy razy dziennie, więc staram się mieszać te metody (np. rano sól, po południu woda utleniona, wieczorem szałwia) lub każdego dnia stosować inną trzy razy. Nie płukałabym raczej gardła dziewięć razy, bo mogłoby to bardziej je podrażnić, niż pomóc. Jeżeli po płukaniu gardło jest suche, zwykle staram się chwilę wytrzymać, a później robię sobie jakąś herbatkę lub inną magiczną miksturę lub rozgryzam witaminę E (patrz dalej). 🙂

#2 Parówka

Tu odsyłam Was do wpisu o przeziębieniach. Parówkę warto zrobić zawsze, gdy odczuwa się podrażnienie i wysuszenie dróg oddechowych – pomaga nie tylko odetkać nos, ale też nawilża górne drogi oddechowe.

#3 Napój miodowo-cynamonowo-octowy (opcjonalnie z pieprzem cayenne)

Ten napój opisywałam przy sposobach na przeziębienie, więc znowu odsyłam Was tam. 🙂 W przypadku bólu gardła można na początku spróbować dodawać szczyptę pieprzu cayenne, który zawiera kapsaicynę, która to – wbrew pozorom – łagodzi ból. Nie stosowałabym tego jednak w wypadku, gdy czułabym silne podrażnienie gardła. Wtedy lepiej skupić się na łagodniejszych metodach.

#4 Czosnek lub goździki do ssania/ żucia

Czosnek nie tylko jest naturalnym antybiotykiem, który warto po prostu spożywać, ale też świetnie nadaje się do leczenia bezpośrednio bólu gardła. Wszystko dzięki zawartej w nim substancji – allicynie, która działa bakteriobójczo. Wystarczy przekroić ząbek czosnku, te połówki umieścić w policzkach i ssać jak tabletkę na gardło, od czasu do czasu odrobinę go nadgryzając, by stopniowo uwalniała się allicyna. Przyznam, że mnie po tej czynności nieco boli brzuch, ale jeśli chodzi o gardło, to działa naprawdę świetnie. Warto to robić na noc lub gdy nie wychodzicie z domu, sami wiecie dlaczego. 😉

Z kolei goździki zawierają eugenol, czyli substancję, której dentyści używają do odkażania kanałów zębowych (jeśli mieliście kiedykolwiek robione kanałowe, to wiecie o czym mówię). Ma ona właściwości właśnie odkażające, ale także znieczulające, więc naprawdę warto spróbować. Wystarczy wziąć kilka goździków i ssać, a potem żuć w jamie ustnej.

#5 Herbatki ziołowe (najlepiej z malinami lub miodem)

a) Rumiankowa – niesamowicie łagodzi ból gardła i po prostu relaksuje, co pomaga nam przejść w tryb odpoczynku. Z miodem jest naprawdę smaczny!

b) Zestaw ziół z lukrecją – lukrecja łagodzi ból, jest antywirusowa i przeciwzapalna. Łagodzi też kaszel i chrypkę. Na Waszym miejscu nie piłabym tego jednak, gdybym miała zbyt wysokie ciśnienie, bo lukrecja, a właściwie zawarta w niej glicyryzyna, jeszcze je podnosi.

c) Cynamonowa

domowe sposoby na ból gardła

Składniki:

  • 1 pałeczka cynamonu
  • 1 szklanka wody
  • Herbata zielona lub ziołowa (najlepiej rumiankowa)

Przygotowanie:

Do garnuszka wlewamy wodę i doprowadzamy ją do wrzenia. Wrzucamy cynamon i gotujemy tak 2-3 minuty. Przelewamy do szklanki (bez cynamonu) i zaparzamy ziołową lub zieloną herbatę. Jeśli Wasz wybór padł na zieloną, to pamiętajcie, by odczekać chwilę przed włożeniem jej do gorącej wody – pisałam o tym tutaj. I cynamon, i zieloną herbatę można jeszcze wykorzystać do dwóch razy.

d) Imbirowa – jak we wpisie o przeziębieniach

#6 Mleko z miodem, czosnkiem i masłem – jw.

#7 Miód z cytryną

Składniki:

  • Sok z połówki cytryny
  • Łyżeczka miodu

Przygotowanie:

Podane składniki łączymy i płuczemy nimi gardło lub wypijamy małymi łyczkami. Tę metodę podpatrzyłam u mojej cioci, która swego czasu zaczytywała się w książkach o medycynie naturalnej, rosyjskiej itd. Łagodzi ból niemal natychmiast, więc także Wam polecam, zwłaszcza na noc.

#8 Nowość dla mnie – złote mleko

domowe sposoby na ból gardła

Składniki:

  • 1/3 szklanki kurkumy
  • 2/3 szklanki wody
  • 1 szklanka mleka roślinnego (moim zdaniem super pasuje mleko migdałowe, ale jeśli jesteście zwolennikami zwykłego, krowiego mleka, to też może być); może być też woda, ale mi smak tego napoju z wodą kompletnie nie odpowiada
  • Dodatki: łyżeczka miodu, pieprz, chili (zwiększają przyswajalność kurkumy)

Przygotowanie:

Wodę wlewamy do garnuszka, do tego wsypujemy kurkumę i na średnim ogniu podgrzewamy około 10 minut. Powstałą pastę/ maź przekładamy do słoiczka (najlepiej, bo dłużej się przechowa).

Łyżeczkę takiej pasty trzeba wmieszać do szklanki ciepłego mleka, dosłodzić miodem, dodać przyprawy i wypić. Nie częściej  niż 4 razy dziennie w przypadku przeziębienia. Kurkuma ma właściwości wysuszające organizm, więc gdybyście zauważyli suchość, która Wam przeszkadza, to pijcie więcej wody, albo wypijcie herbatkę lipową, prawoślazową czy siemię lniane.

#9 Witamina E

Jeśli macie suche i bardzo podrażnione gardło, to polecam rozgryzanie witaminy E. Ja zawsze miałam problemy z gardłem i zawsze było bardzo suche. Za którymś razem internistka, do której poszłam przepisała mi witaminę E w dużej dawce do przegryzania i naprawdę pomogło. Wydaje mi się jednak, że taka ilość witaminy E, którą można dostać bez recepty też może coś zdziałać. Wystarczy rozgryźć kapsułkę i wypluć otoczkę, gdy wyssiecie całą jej zawartość (albo zakroplić sobie do ust, jeśli macie taką w płynie; można byłoby pewnie zrobić też taki spray, ale jeszcze tego nie próbowałam, jak spróbuję, to dam znać). Niby naukowo ciągle jest problem z „rozgryzieniem” witaminy E, ale z doświadczenia wiem, że doskonale łagodzi podrażnienia – stosuję ją przecież także na skórę głowy.

#10 Kilka ogólnych uwag

Wszystko, co wypijacie, powinno być ciepłe, a nie gorące, bo zbyt wysoka temperatura może podrażnić gardło. Poza tym pijcie dużo – jeżeli nie macie wysokiej gorączki, to prawdopodobnie dopadł Was tylko mały złośliwiec wirus, którego trzeba wypłukiwać. I odpoczywajcie, by organizm wszystkie swoje siły wykorzystywał na walkę z chorobą. Najlepiej też siedzieć w domu (ja wiem, że to nie zawsze jest możliwe, ale gdy tylko możecie – odpoczywajcie), by unikać smogu, dymu papierosowego, stresujących sytuacji. Starajcie się też nie jeść zbyt dużo cukru (a więc czekolada nie jest zbyt dobrym prezentem dla chorego – chyba że dobrej jakości gorzka), nie pić kawy, ani alkoholu. Poza tymi napojami, pijcie wszystko inne w dużych ilościach i jedzcie delikatne, miękkie jedzenie, by nie podrażniać gardła.

Powodzenia! 🙂

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Najlepsze domowe sposoby na przeziębienie
  2. Curry z porem i ciecierzycą na pożegnanie zimy
  3. Sycące, wegańskie chili na jesienne i zimowe chłody
  4. Marchwianka z soczewicą na jesienne i zimowe chłody