Możliwe, że zastanawiacie się, jak to właściwie jest, że dziewczyna, której blog jest o tematyce głównie proekologiczno-pozytywnej, nie umieściła żadnego tekstu na temat osławionego Dnia Ziemi. Skandal, prawda? Już wszystko wyjaśniam. Pamiętacie może mój tekst o tym, że w ogóle nie lubię świętować? Jeśli tak, to pewnie coś już Wam świta. 🙂 Nie będę podawać Wam tony powodów, podam dwa. Te dwa punkty są dla mnie wystarczające, by Dnia Ziemi jakoś szczególnie nie obchodzić.
#1 Dla mnie Dzień Ziemi jest zawsze
Jak pisałam w wyżej wspomnianym tekście, sądzę, że miłość należy okazywać ukochanej osobie każdego dnia, a nie tylko w jakieś walentynki. Dokładnie takie samo podejście mam do Dnia Ziemi. Jaki jest cel dbania o naszą planetę tylko jeden dzień w roku? To tak, jakby raz posprzątać swoje mieszkanie, 1 stycznia, a przez całą resztę roku pozwalać mu zarosnąć. Pamiętajmy, że Ziemia to także nasz dom. Mam wrażenie, że ta jedna akcja w roku powoduje, że możemy usprawiedliwiać brak dbałości o środowisko przez pozostałe dni w roku.
Usłyszałam kiedyś, nie mam pojęcia gdzie, bardzo ładny cytat: „Nie dziedziczymy Ziemi po swoich rodzicach. My ją pożyczamy od swoich dzieci.” Nie wiem, czy chcecie mieć dzieci, czy nie chcecie, nie ma to najmniejszego znaczenia. Pomyślcie, w jakim świecie chcielibyście by żyły Wasze dzieci bądź dzieci Waszych przyjaciół. A potem zastanówcie się, co zrobić, by właśnie w takim świecie się urodziły. I czy da się to osiągnąć w jeden dzień.
#2 Pomysły na świętowanie Dnia Ziemi często nie mają najmniejszego sensu
Wiecie, że czasami wyłączanie światła albo komputera jest bez sensu? A wiecie dlaczego? Po prostu więcej prądu zużywa się podczas wyłączania i ponownego włączania lampki czy komputera, aniżeli zużyłoby się podczas pięciu minut, gdy światło czy sprzęt nie są Wam potrzebne, ale pozostałyby włączone. Weźmy pod lupę „Godzinę dla Ziemi”. W tysiącach mieszkań nagle wyłącza się prąd, a później, po godzinie nagle się włącza. Elektrowni nie da się po prostu wyłączyć. Ten prąd gdzieś musi popłynąć. A później w tej samej elektrowni jest problem, by nie doszło do przeciążenia, gdy wszyscy znów włączą światło. To po pierwsze. Po drugie, siedzenie przy świecach wcale nie jest eko. Emitują one dużo więcej dwutlenku węgla niż energooszczędna żarówka. I w ogóle nie rozumiem, co to za zawody. Po prostu nie pozwalajcie, by światło paliło się bez sensu. Nie szalejcie, bo jest jakaś godzina dla ziemi.
Nie twierdzę, że każdy pomysł na obchodzenie tego dnia jest zły. Bardzo fajnie, jeśli chcecie posadzić drzewo. 🙂 Ale znajdźcie w tym wszystkim umiar i sens. Ja po prostu uważam, że pozostałe działania, które podejmujecie w ciągu roku muszą być systematyczne – a nie rach, ciach, wyłączamy światło na godzinę, pozamiatane, czujemy się lepiej, bo jesteśmy tacy dobrzy dla środowiska. Podrzucam Wam tu filmik z kanału Nauka. To lubię z YouTube, który otworzył mi oczy na to, jak bardzo nieprzemyślany jest ten pomysł.
Jak troszczyć się o Ziemię przez cały rok?
Nie będę w tym tekście wyłącznie krytykować. Chciałabym podsunąć Wam kilka pomysłów, jak można dbać o naszą planetę na co dzień (poza tymi, które znajdziecie w tej i tej notce):
- Zanim otworzycie lodówkę, zastanówcie się, co chcecie z niej wyjąć. Po czym wyjmijcie, zamknijcie i tyle. Nie wypychajcie jej po brzegi. Po zrobieniu zakupów posegregujcie je na lodówkowe i nie lodówkowe, lodówkowe połóżcie bliżej lodówki i poukładajcie z sensem.
- Uszczelnijcie okna zamiast odkręcać grzejniki na maksa. Nie mówię tu o hipermrozach.
- Nalewajcie do czajnika najmniejszą potrzebną ilość wody.
- Nie rozgrzewajcie piekarnika przed wstawieniem tam jedzenia. Chyba że to ciasto. W innych przypadkach to strata prądu/gazu.
- Wyjmijcie ładowarki z kontaktów. Może jedna ładowarka to nic, ale pomyślcie w ilu domach tak ludzie myślą. To tak jak „nic się nie stanie, jeśli ja jedna nie pójdę na wybory”. Tak. Mhm.
- Segregujcie śmieci. Niby oczywiste, ale wielu ludzi ciągle ma z tym problem. Podobno chcą wprowadzić kaucję za plastikowe butelki. Może to coś zmieni? Jak sądzicie?
- Zainwestujcie w akumulatorki. A zwykłe baterie wyrzucajcie do specjalnego pojemnika. Nie trzeba daleko szukać, jest w każdej Biedrze i Lidlu. Pofatygujcie się też do jakiejś Castoramy, by wyrzucić elektrośmieci.
- Przeterminowane leki też odnoście do apteki.
- Zapisujcie całe kartki, CAŁE. Kartki mają dwie strony. Lista na zakupy naprawdę nie musi być z drugiej strony czysta.
Mam nadzieję, że dałam Wam do myślenia. 🙂 Co sądzicie? Zgadzacie się czy niekoniecznie?
Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂
Co jeszcze może Cię zainteresować: