Pozytywność pozytywnością, ale… Niniejszym się poddaję. Przestałam się oszukiwać. Ładniej w tym roku już nie będzie (no chyba, że wreszcie spadnie porządny puchaty śnieg!). Pogodziłam się z tym, że od miesiąca mam 25 lat i jesień za oknem. W tym roku nie jest niestety złota polska, więc nadzieje na szuranie butami w suchych, kolorowych liściach można spokojnie przełożyć na przyszły rok i zacząć grzebać w szafie w poszukiwaniu ciepłych swetrów i szalików. Niby trudno, ale z drugiej strony… Czy słowa „ciepłe swetry i szaliki” nie wywołują w Tobie jakichś pozytywnych emocji? 🙂
I tu Cię mam! Bo pozytywne nastawienie to nie jest jakaś głupia nadzieja, że zewnętrzne okoliczności – w tym wypadku pogoda – zawsze będą grzecznie sprzyjać naszym planom. To raczej dostosowanie się do nich i w pewien sposób wzniesienie ponad nie (w języku angielskim jest jedno słowo, które może bardziej przybliży Ci to, o co mi chodzi – embrace). Jeśli nie kręcą Cię afirmacje, to ich nie używaj. Nie każdy potrafi wyjść na podwórko – gdy leje jak z cebra i wiatr za chwilę zwieje go na drugi koniec miasta – i powiedzieć „jaki dziś piękny dzień, czuję się wspaniale!” – chociaż spróbować warto. Z afirmacjami czy bez – zawsze można jakoś sobie ten czas umilić zamiast ciągle narzekać.
35 rzeczy, które możesz zrobić jesienią, by ją sobie umilić:
- Załóż kaloszki. Z kaloszkami jesień jest po prostu lepsza – nieważne, czy ma się lat 7 czy 47. Kaloszki są niepoważne, ale akurat jesienią mamy przesyt powagi i zadumy. Skąd to się bierze właściwie?
- Weź ze sobą kolorowy parasol i/lub pelerynę przeciwdeszczową. Naprawdę, jest więcej kolorów niż czarny, czarny i czarny.
- Załóż puchate kolorowe skarpetki. Ciepełko gwarantowane. I w stopach, i w sercu.
- Zrób ciasto. Najlepiej z dynią, marchewką, cukinią, jabłkami. Szarlotkę? Drożdżowe? Czekoladowe? A może wszystko w jednym? Tylko jak będziesz robić drożdżowe, to pamiętaj, że to zajmuje pół dnia, więc nie porywaj się na nie po powrocie z pracy – frustracja gwarantowana.
- Ugotuj sobie wielki gar sycącej zupy. Żeby móc się nią rozgrzać, gdy wrócisz do domu wyziębiona/wyziębiony.
- Wypij herbatę z malinami. Albo wino. Albo nalewkę. Albo kakałko…
- Owiń się w ciepły koc i obejrzyj film albo poczytaj książkę. Albo zacznij nowy serial.
- Pisz coś – dziennik, bloga, wiersze, książkę…
- Zrób porządek ze swoimi ciuchami. Nie wierzę, że będziesz zimą nosić te wszystkie kuse koszulki i sukienki. Wyjmij lepiej swetry, o których mówiłam na początku. Też wyglądają dobrze, a grzeją lepiej. No dobra, zostaw sobie kilka tych fatałaszków na imprezy, skoro już musisz. 😉
- Zrób porządek z tym pudłem (szufladą?), do którego wwalasz wszystkie rzeczy, z którymi nie wiesz, co zrobić. Zacznij od zastanowienia się nad tym, ile czasu już tam zalegają. Masz czas. Możesz najpierw owinąć się w koc, pozwalam.
- Przytul się do kogoś, kogo kochasz – do mamy, partnera, siostry albo przyjaciela. Zawsze pomaga.
- Umów się ze znajomymi na planszówki. Kiedy grać w planszówki, jak nie wtedy, kiedy jest zimno? Może tej jesieni w końcu przestanę być planszówkowym luzerem. Wiesz, jakie to uczucie, gdy coś lubisz, ale nie do końca sobie z tym radzisz? Ja tak mam z planszówkami.
- Idź na spacer – gdy już przestanie padać. Możesz iść do sklepu albo z psem, albo do kolejnego przystanku autobusowego, ale trochę przewietrzyć łeb trzeba.
- Zrób sobie krem, np. do ciała albo do stóp.
- Zapal pachnącą świeczkę i pomedytuj. Albo posłuchaj muzyki. Albo pokoloruj kolorowankę.
- Zrób domowe odświeżacze.
- Kup laskę wanilii i ćwiartkę wódki. Powstrzymaj chęć wypicia wódki, znajdź czysty słoiczek (taki po musztardzie), rozetnij wanilię (nie do końca i nie wyskrobuj ziarenek), włóż ją do słoiczka i zalej wódką. Co kilka dni potrząsaj. Za jakiś miesiąc będziesz mieć domowy ekstrakt z prawdziwej wanilii i nie będzie Cię już wkurzać, że on jest we wszystkich przepisach, a Ty musisz go omijać.
- Zrób zapas puree z dyni i z jabłek. Do ciast na przykład, albo pankejków, albo owsianek.
- Zrób sobie listę 100 celów. Jesień to dobry czas na myślenie.
- Kup ciasteczka (lub weź upieczone własnoręcznie ciasto lub kupione w sklepie owoce – jeśli wiesz, że ten ktoś nie je słodyczy) i odwiedź swoich dziadków, rodziców, ciocię. Możesz też w czymś im pomóc.
- Wywołaj zdjęcia, które nagromadziły Ci się przez cały rok i poukładaj je w albumie. Fajnie później sobie obejrzeć zdjęcia na papierze. Czy kwalifikuję się już na osobę starej daty? Zmień też zawartość ramek, jeśli masz ochotę. 🙂
- Odwiedź restaurację, która zawsze Ci się marzyła. Latem zjesz frytki.
- Wystrój się i idź do teatru – może być na wejściówkę, one są tanie. Jesień mega kojarzy mi się z chodzeniem do teatru.
- Idź do muzeum, galerii albo innego interesującego obiektu w Twoim mieście. W Warszawie na przykład po raz kolejny można skorzystać z akcji Darmowy Listopad i zwiedzić Zamek Królewski, obiekty w Łazienkach Królewskich i Pałac w Wilanowie. Niech deszcz Cię nie powstrzyma przed poznawaniem świata! 🙂 Nas w Londynie nie powstrzymał. Tak właściwie to gdy pada, to nawet chętniej korzysta się z dobrodziejstw kultury.
- Przeczytaj jakiś poradnik, a potem zastosuj się do zawartych w nim wskazówek. Trzeba kupić? Nie, nie trzeba. Biblioteki są na tym świecie. Żeby zapisać się do warszawskiej, trzeba być tu zameldowanym, zatrudnionym bądź mieć status studenta.
- Zrób listy: filmów, które chcesz obejrzeć; książek, które chcesz przeczytać; miejsc, które chcesz odwiedzić. Listy pomagają nie tylko w zorganizowaniu sobie dnia pod kątem obowiązków, ale też mogą ułatwić wybór rozrywki. Wtedy, gdy człowiek myśli, że nie ma pojęcia, co obejrzeć, może sięgnąć po film z listy. 🙂 Myślisz, że obejrzałeś już wszystkie dobre filmy? Poszukaj w latach 50.
- Zgłębiaj wiedzę. Możesz zrobić kurs – w internetach zdarzają się nawet darmowe. Możesz też robić research na własną rękę – w internecie i w bibliotece. Możesz też pouczyć się nowego języka na duolingo albo odświeżyć taki, który już znasz.
- Posprzątaj „dziwne” miejsca w domu: pod łóżkiem i/lub szafą, kratki wentylacyjne, abażury, kontakty i włączniki, „upierz” pralkę (że co? – przy następnej okazji wytłumaczę ;)).
- Napisz do kogoś list albo chociaż wyślij kartkę – byle na papierze i za pośrednictwem stacjonarnej poczty i poślinionego znaczka. 😉
- Jeśli obchodzisz Boże Narodzenie – zacznij tworzyć listę prezentów i sukcesywnie je kupuj w miarę wypatrywania – albo wykonuj, jeśli to DIY. 🙂
- Szarpnij się na dobre perfumy, a jeśli takie masz, to ich nie oszczędzaj. Ogólnie, bo przy każdym użyciu zachowaj umiarkowanie. Szanujmy się i swoje powonienie. 😉
- Wyjedź gdzieś na weekend – jeśli możesz. Jeśli nie – rób plany wyjazdowe.
- Wprowadź jakąś zdrową zmianę – zacznij jeść siemię lniane albo kiszonki, ssać olej kokosowy przed umyciem zębów albo ćwiczyć jogę.
- Zapisz się do lekarza na kontrolne badania. Może sam fakt życia nie uprzyjemni, ale dowiedzenie się, że jest się zdrowym na pewno. A jeśli jednak coś jest nie tak? Przynajmniej w porę się to opanuje. 🙂
- Zrealizuj jakiś kreatywny projekt, który od dawna chodzi Ci po głowie, ale szkoda Ci było słońca. Odnów komodę, wykorzystaj inaczej stary świecznik w szklance/słoiku, oklej zwykłe pudełeczko i zamień je w szkatułkę, czy co tam chodzi Ci po głowie. 🙂
To co? Lepiej? Napisanie tego nawet dla mnie było takim małym katharsis. Sama czuję się lepiej! A skoro da się od samego pisania, to co dopiero zdziała działanie. 🙂
Macie jakieś jeszcze sprawdzone pomysły? Piszcie na dole lub na fejsie. 🙂
Podobało się? Obserwuj mnie na Facebooku, Bloglovin i Instagramie. 🙂