Człowieku, pomagaj swoim dziadkom

pomagaj dziadkom

Przyjechałam do dziadków cztery dni temu. Wczoraj miałam dużą imprezę, która w zasadzie była celem tej wycieczki. Jednak przyjechałam kilka dni wcześniej. Dlaczego? Bo mogłam, bo miałam okazję. Bo chciałam. W ciągu tych czterech dni wykonałam w ogrodzie i domu milion czynności, które normalnie wykonuje się na trochę większej przestrzeni czasu. Każdego dnia padałam na twarz i spałam jak zabita. Dlaczego? Bo dziadkowie sami sobie nie poradzą.

Zacznijmy może od początku. Chciałabym zaznaczyć, że nie cierpię wymagań. Jestem zwolenniczką buddyjskiego poglądu, że człowiek nie powinien nastawiać się na branie, ale na dawanie. Wszelkie dyskusje ze starszymi osobami o tym, że czyjeś dzieci nie zajmują się swoimi rodzicami i że powinny, bo przecież to rodzice i jest im z urzędu przynależna bezustanna troska ich dzieci, doprowadzają mnie do wścieklizny. A to dlatego, że te starsze osoby zdają się nie przyjmować do wiadomości, że owe dzieci mają swoje życia, że mają prawo poświęcać czas na własny rozwój i na np. zabawę ze swoimi własnymi dziećmi.

pomagaj dziadkom

Może część z Was pomyśli teraz, że moja postawa jest egoistyczna. Nic bardziej mylnego. Inaczej nie byłoby tej notki. Albo wstęp byłby inny. To jest bardzo trudny temat, dlatego też – jak w każdej innej sprawie – polecam odnalezienie w tym wszystkim równowagi. Jak pisałam, krew mnie zalewa, gdy wymaga się ode mnie pomocy i stałego zainteresowania. Zwłaszcza, gdy wiąże się to z domyślaniem się, że ktoś tej pomocy potrzebuje. Ja takiej współpracy odmawiam. A jednak zawsze chciałabym dążyć do unormalnienia stosunków z bliskimi mi osobami. Dlatego staram się szukać metod, które mi na to pozwolą. Poniżej przedstawiam Wam trzy z nich. Pamiętajcie jednak, że każdy człowiek jest inny i być może w przypadku Waszych starszych członków rodziny będzie trzeba zastosować inną metodę.

#1 Wymagaj zwracania się z prośbą o pomoc

Nie jesteś wszechwiedzący, masz swoje sprawy, swoje życie. Twoi rodzice czy dziadkowie muszą się nauczyć prosić zamiast wymagać. Jedni będą bardziej oporni w takiej edukacji, inni mniej, ale przynajmniej za pomocą takiego postawienia sprawy zrobisz dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, przynajmniej po części uzmysłowisz swym zstępnym, że masz swoje życie i nie jesteś komputerem, żeby o wszystkim pamiętać, ani jasnowidzem, by domyślać się, że ta pomoc jest potrzebna. Po drugie, pokażesz im tym sposobem, że Ci na nich zależy. Przecież chcesz im pomóc, ale musisz wiedzieć, kiedy i czego potrzebują.

#2 Wsadź ten honor do kieszeni i pomóż im

Jeśli punkt pierwszy nie działa, to po prostu do nich przyjedź, zapytaj, co trzeba zrobić i to zrób. Jeśli usłyszysz jakieś pokwękiwanie, że dziadek nie wie albo, że nic nie trzeba, to rozejrzyj się po ich domu, czy podwórku, znajdź, co trzeba zrobić i zrób bez pytania. To, że mówią, że nic nie trzeba, to jeszcze nie znaczy, że tak jest. Dziadkowie i rodzice to czasami takie bardzo skomplikowane stworzenia, które najpierw marudzą, że się im nie pomaga, a potem mówią, że nic nie trzeba. A jak się wnusio sam nie domyśli, to kwękania ciąg dalszy nastąpi. Niekończąca się opowieść. Dlatego trzeba przerwać ten krąg i czasami pomóc bez pytania.

#3 Czasem po prostu się zainteresuj

pomagaj dziadkom

Odwiedź swoich rodziców, zadzwoń do nich. Jeśli kompletnie nie masz czasu na to, by przyjechać i ogarnąć im pół domu i ogrodu (bo nie masz takiego szczęścia, żeby mieć tyle wolnego), to po prostu się odezwij, okaż jakiekolwiek zainteresowanie. Postaraj się przekuć ich emeryckie narzekanie w jakieś pozytywne myśli, jeśli potrafisz. Pomóż im, zamiast się na nich wściekać.


Ogólnie z pomaganiem dziadkom, rodzicom czy innym ciociom jest tak, jak z ćwiczeniem albo zdrowym odżywianiem. Gdy zmieni się słowo „muszę” na „chcę”, zmienia się całe nastawienie. Dokładnie tak samo jest w przypadku pomagania. Ja pomagać chcę, nigdy nie muszę. Polecam wszystkim takie myślenie, bo wiele ułatwia. Uczy asertywności, ale i sprawia, że chce się pomagać z wewnętrznej potrzeby. Wtedy naszym strażnikiem przestają być normy społeczne, które mogą nas uwierać (one często są naprawdę dziwne, myślę, że wielu z Was ze mną się zgodzi), a zaczyna być własne sumienie.

Cały sens tego, co tu dziś napisałam jest w skrócie taki: nie pozwól nikomu ze swoich najbliższych wejść Ci na głowę. Ale też nie zapominaj o nich. To Twoi bliscy, z pewnością dużo dla Ciebie zrobili. Gwarantuję poczucie dobrze spełnionego obowiązku (postawionego sobie samodzielnie). Nawet jeśli miałaś czas tylko na krótki telefon. Liczy się gest i chęć.

A jakie są Wasze przemyślenia na ten temat? Zgadzacie się, czy nie do końca?

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Potęga wytrwania w decyzji, czyli postanów coś sobie | 52 Tygodnie Pozytywności
  2. Jak sobie radzić z negatywnymi ludźmi?
  3. Dziecko, Ty nic nie wiesz o życiu!
  4. Nie marnuj dnia, nie marnuj życia… Ale co to właściwie znaczy?

Jak się robi związek? Fundamenty udanego związku cz. II

Oto obiecana dalsza część tekstu o tym, jak stworzyć udaną relację – a właściwie, na czym powinna być ona oparta, by cała reszta miała jakąś stabilną podstawę. 🙂

fundamenty udanego związku

Po część I tekstu zapraszam tutaj: Jak się robi związek? Fundamenty udanego związku, cz. I.

#5 Wsparcie i bezwarunkowa miłość

Bez wsparcia nie ma związku. Jeśli masz podejście tylko „ja, ja, ja, moje, moje” i tylko oczekujesz od partnera, że będzie taki, a nie inny, że ma się zmienić, że będzie bardziej romantyczny albo że będzie cały czas poświęcał Tobie, a swoje zainteresowania po prostu porzuci, to daleko nie zajdziesz. Miłość powinna być bezwarunkowa. Jeśli ktoś kogoś kocha, powinien zostawić przestrzeń tej drugiej osobie, tak jak powinien dać ją sobie. Szanowanie indywidualnego czasu i zainteresowań swojego partnera idzie w parze z poszanowaniem swojego czasu. Bo skąd się bierze taka zachłanność i natarczywość? Z braku własnych zainteresowań, braku umiejętności poświęcania czasu sobie. Dlatego najprostszą (i jedyną) receptą jest znalezienie sobie własnych zainteresowań. Umiejętność poświęcenia czasu sobie, przekłada się bezpośrednio na jakość związku.

fundamenty udanego związku

A wracając do warunków typu „będę z tobą, jeśli zaczniesz nosić eleganckie koszule zamiast koszulek” albo „… jeśli staniesz się bardziej towarzyski”. Widzisz ich śmieszność? Dlaczego nie poszukasz sobie eleganckiego faceta? Dlaczego wybrałaś luzaka? Dlaczego wybrałaś tego odludka? Bo się boisz, że nikogo innego nie znajdziesz? Może czas już trochę popracować nad sobą. Jeśli stawiasz takie wymagania, to znak, że nie dorosłaś/ nie dorosłeś do dojrzałego związku. Jakiś czas temu uważałam, że kocha się za coś i buntowałam się przeciwko powiedzeniu, że „nie istnieje żaden powód do miłości”. Teraz uważam, że oba te stwierdzenia to skrajność. Gdy ktoś zapyta mnie, dlaczego kocham mojego narzeczonego, odpowiem najpewniej „Nie wiem. Bo to mój A.” I już, i tyle. Oczywiście ma on mnóstwo dobrych cech i z powodu tych cech się w nim zakochałam. Ale naturalnym jest, że ludzie w ciągu swojego życia ewoluują i się zmieniają – także pod wpływem swoich partnerów. Dlatego gdybym się uczepiła do jakichś jego cech albo poglądów, to miałabym spory dylemat, gdy zaczęłyby się one zmieniać. Wolę więc zawsze kochać go takim, jakim jest, i wszystkim Wam to polecam.

#6 Rozwiązywanie sporów

Przede wszystkim trzeba je mieć. Jeśli coś jest nie tak – rozmawiajcie o tym! Czasami coś jest nie tak, takie jest życie. Nie ma na świecie osoby, z którą zgadzałabym się we wszystkim na sto procent. Wychowaliście się w różnych rodzinach i ileś lat byliście bez siebie, więc jest to oczywiste, że czasem wynikają różne sytuacje, gdy trzeba się po prostu pokłócić. Ale to jest potrzebne i nie, nie dlatego, że można się potem słodko pogodzić, tylko dlatego, że rozmawianie o trudnych sprawach spaja związek. Jeżeli zamiast powiedzieć od razu, co Cię gnębi, będziesz to w sobie kisić i dokładać do tego nowe rzeczy, to w końcu wybuchniesz w najmniej odpowiedniej ku temu sytuacji i Twój partner zdurnieje. Najlepiej usiąść i spokojnie o tym porozmawiać. Być może zajmie to dużo czasu, ale to trzeba zrobić, żeby się zrozumieć, żeby nie zostawiać w sobie urazy rosnącej w środku jak jakiś pasożyt. Docieranie się zajmuje mnóstwo czasu i wysiłku. Ale po raz kolejny – warto to zrobić, by stworzyć dojrzały, pełen zrozumienia związek.

#7 Staranie się

To wszystko podsumowałabym bardzo prostą rzeczą – staraj się zachowywać, jak na początku związku. Nie mówię, że całkowicie, bo wiadomo, że związek wieloletni rządzi się swoimi prawami i jest inny niż ten kilkutygodniowy. Chodzi mi jednak o proste rzeczy, jak zadbanie o siebie – bycie czystym, pachnącym, zadbanym, w przypadku facetów ogolonym (choć to moja osobista preferencja), w przypadku kobiet umalowaną i spryskaną perfumami, zakładanie czystych i ładnych ubrań, dbanie o swoją formę albo stan uzębienia. OK, każdy lubi czasem chodzić w dresie i ja po domu chodzę w dresie, bo tak jest po prostu wygodnie. Ale gdy umawiam się, że gdzieś pójdziemy, choćby na spacer, założę dżinsy. Nie chodzi mi o takie strojenie się w obcasy i sukienki, jeśli tego nie lubicie. Chodzi tylko o to, by się nie rozmemłać, by dobrze czuć się z tym jak wyglądamy.

fundamenty udanego zwiazku (2)

A druga rzecz w temacie starania się, to robienie prostych rzeczy dla tej drugiej osoby, np. kupienie jej kwiatków bez okazji, bo jest blogerką i instagramerką i lubi mieć kwiatki, albo kupienie mu ulubionych orzeszków w czekoladzie, albo pozmywanie naczyń, mimo że umówiliście się, że dziś był jej dzień zmywania naczyń. Albo dawanie zawsze buziaczków na przywitanie i pożegnanie (ja jestem temu rytuałowi oddana do tego stopnia, że ostatnio przez to oddanie zachorowałam ;)). Albo odniesienie za niego talerzyka bez robienia awantur, bo po prostu zapomniał (ale jeśli robi to często, to warto o tym porozmawiać ;)). Chodzi ogólnie o takie drobne rzeczy, które sprawią, że partner będzie wiedział, że o niego dbasz i o nim myślisz.

#8 Bycie dla siebie najlepszymi przyjaciółmi

Zastanawiałam się, czy dodać tę myśl, jako ostatni punkt, bo ona tak naprawdę podsumowuje wszystkie inne. I niech to zostanie takim punktem-podsumowaniem. Dla mnie możliwość bycia stuprocentowo szczerą i otwartą przed moim narzeczonym jest właśnie tym, do czego powinno się dążyć w związku, tym, na czym on w ogóle polega. Owszem, napisałam, że powinno się dbać o siebie, ale są chwile, gdy nie masz na to siły, gdy masz gorszy dzień, zasmarkany nos albo – co gorsza – jakieś problemy z układem trawiennym. I ta osoba nadal jest przy Tobie, a Ty jesteś przy niej, gdy ona ma gorszy dzień i dbasz o nią, rozumiesz jej słabości. To, że możecie się przy sobie wydurniać w sposób, w jaki nie wydurniacie się przy nikim innym. To, że mimo że macie swoje zainteresowania i swoje światy, to w razie potrzeby zawsze jesteście dla siebie. Do tego powinniście dążyć w związku. I nie wierzcie w to, że nie można ukochanej osobie mówić wszystkiego, pokazywać swojej prawdziwej twarzy i np. siebie bez makijażu. Owszem, można. Powiem Wam więcej: ze wszystkich moich wcieleń, mój narzeczony najbardziej lubi moje wcielenie poranne, tuż po otwarciu oczu, bez cienia makijażu.

Widać, szczerość jest piękna.

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Potęga wytrwania w decyzji, czyli postanów coś sobie | 52 Tygodnie Pozytywności
  2. Organizacja wesela po swojemu, cz. I: jak, gdzie, kiedy?
  3. Organizacja wesela po swojemu, cz. II: zaproszenia, prezenty, fotograf, obrączki i transport
  4. Organizacja wesela po swojemu, cz. III: co z tą suknią?
  5. Jak sobie radzić z negatywnymi ludźmi?

Jak się robi związek? Fundamenty udanego związku cz. I

fundamenty udanego związku

Tak, dobrze przeczytaliście, związek się robi. Nie ma i nigdy nie będzie tak, że wszystko samo się poukłada, jak za sprawą magicznej różdżki. Chcecie wiedzieć, JAK się go robi? Czytajcie dalej. 🙂

Chciałabym też od razu powiedzieć, że nie piszę tego tekstu akurat dziś ze względu na dzień kobiet, bo tworzenie związku i dbałość o niego to nigdy nie jest odpowiedzialność tylko jednej ze stron. Tak naprawdę można byłoby napisać bardzo obszerny podręcznik na ten temat i wiele takich już powstało – na szczęście mamy tu dużą różnorodność i wybór. Jednak wiele z tych „typowych” podręczników, zwłaszcza już wiekowych (a więc moim zdaniem nie do końca aktualnych), składa się prawie wyłącznie ze stereotypowego postrzegania płci. I jak mi potem taki Pan Gungor (znajdziecie go na YouTube) mówi, że ja mam jakiś inny mózg i że zawsze chcę tylko dawać i że jestem tak naiwna, że uważam, że wystarczy facetowi powiedzieć coś raz, żeby to zrobić, to… żal mi tych wszystkich kobiet, które w to wierzą.

Jak już pisałam, nie zgadzam się na stereotypowe postrzeganie płci. Nie zgadzam się, że to kobiety są obrażalskie, naiwne, słabe, uległe i uwielbiają obgadywać. Zgadzam się, że im to wmówiono. Prawda jest taka, że wszelkie cechy rozkładają się w miarę po równo wśród ludzi i powiem Wam, że jeszcze nie spotkałam faceta, który całkowicie, by się powstrzymywał od omawiania innych ludzi. Jak również, spotkałam wiele upartych i władczych kobiet. Dlatego może warto przemyśleć ten dziwny system dwóch mózgów – już od dawna dostępne są w internecie testy o płci naszego mózgu, a to mówi samo za siebie. Dlatego, jeśli miałabym jakkolwiek odwołać się do dzisiejszego dnia, to powiem Wam tak, dziewczyny: zawsze bądźcie dla siebie dobre, stawiajcie siebie na pierwszym miejscu (ale pozwólcie też swojemu facetowi stawiać jego na pierwszym miejscu, inaczej byłoby nie fair) i nie dajcie sobie wmówić żadnych takich, że Wasze miejsce jest w kuchni, że zawsze macie być piękne i cudowne, że zawsze macie robić wszystko by zadowolić innych i że macie taką a taką naturę. Każdy z nas – ludzi obojga płci – ma swoją własną naturę. Ale nie o tym miało być, więc może już – bardzo niepłynnie – przejdę do moich „instrukcji”. 😉


Fundamenty udanego związku:

#1 Stawianie SIEBIE samej/ samego na pierwszym miejscu

fundamenty udanego związku

To jest absolutna podstawa podstaw. Pisałam o tym już wcześniej dosyć obszernie tutaj, więc nie będę się bez sensu powtarzać. 🙂 Zajrzyjcie do też do wpisów o miłości do siebie cz. I i cz. II, jeśli ciągle macie z tym problem. Jeśli nie macie w sobie miłości, nie możecie nią nikogo obdarować. Mało tego – jeśli nie kochacie siebie, to pozwolicie na zniewagi, upokarzające i oceniające komentarze ze strony innych i weźmiecie je do siebie. A jeśli kochacie siebie i znacie swoją wartość – kto może Wam podskoczyć? 🙂

#2 Wzajemny szacunek i zaufanie

Ogólnie uważam, że szacunek należy się człowiekowi z urodzenia. Mogę kogoś nie lubić, owszem, ale nie wyobrażam sobie go nie szanować. A jeśli jestem w związku, to nawet bardziej oczywiste, bo przecież kocham mojego wybranka. 🙂 W związku z tym powinnam i chcę szanować jego opinie, jego wybory, jego czas, jego zdrowie itd. Chcę też, aby on szanował moje. Podobnie jest z zaufaniem – chcę, żeby ufał, że go nie okłamię, nie zdradzę, że nie złamię danej obietnicy i tak samo ja ufam jemu. Oczywiście zaufanie nigdy nie jest stuprocentowe, np. w takich sytuacjach, gdy trzeba swojemu partnerowi przypomnieć, żeby coś zrobił, bo inaczej zapomni. 😉 Ale, jak sami widzicie, nie są to sprawy fundamentalne.

#3 Wspólna wizja wspólnego życia

Wyobraźcie sobie, że chcecie znaleźć partnera na całe życie, czy też po prostu na długo, na stałe. Czego będziecie w nim szukać? Pewnie jakichś podobieństw i pewnie czegoś, czego Wy nie macie, a co Was po prostu do niego przyciągnie. Np. jesteś drobną, nieśmiałą brunetką, a on jest pewnym siebie niebieskookim wysokim, barczystym, silnym facetem. Takie cechy mogą być jak najbardziej różne, nie ma w tym problemu. Problemu nie ma nawet, jeśli Ty jesteś domatorką, a on jest bardzo towarzyski, uwielbia wychodzić z domu – wtedy część czasu będziecie spędzać oddzielnie. Oczywiście tu potrzebne jest zaufanie, ale ono jest niezbędne, by stworzyć dobry związek.

fundamenty udanego związku

Problem robi się dopiero wtedy, gdy on chce mieć piątkę dzieci, a Ty nie chcesz wcale. Albo on chce mieszkać w domku nad rzeką, a Ty nie wyobrażasz sobie życia poza wielkim miastem. Albo ona chce osiąść spokojnie w domu, z rodziną, chodzić do etatowej pracy, a Ty chcesz podróżować, szaleć i odkrywać nowe kultury, sposoby życia, kuchnie. Albo jedna osoba jest bardzo religijna, druga jest wręcz przeciwna religii. W takich sytuacjach trudno o kompromis. Dlatego, jeśli Wasze podejścia do życia różnią się drastycznie, najlepiej zastanowić się, czy warto to ciągnąć. Bo to nie jest tak, że można drugą osobę pod siebie zmienić. Nie zmusi się kogoś, kto chce być wolnym ptakiem i podróżnikiem do osiadłego trybu życia. Albo się zmusi, a potem się go straci. Poza tym, jeśli macie wspólną wizję, łatwiej Wam będzie wspólnie się motywować do jej osiągnięcia, bo to jest wizja i Twoja, i Twojego partnera/partnerki. Pozostawiam Wam to do przemyśleń.

#4 Czas

fundamenty udanego związku

Pisałam już wcześniej, jak ważny jest czas spędzany oddzielnie i jak ważne są własne zainteresowania (i inne rzeczy, które robi się dla siebie, dla własnego rozwoju i przyjemności). Równie ważny jest czas, który spędzacie razem. Jeśli nie spędzacie go ze sobą dużo, to ważne, by mieć chociaż krótki moment na to, by całkowicie poświęcić sobie uwagę. Może to być rano przy śniadaniu, może być w łóżku przed zaśnięciem, może być w weekend. Naprawdę nie chodzi o to, by być w stałym kontakcie (np. telefonicznym czy innym komunikatorowym), ale o to, by ten czas miał znaczenie – w języku angielskim określa się to jako quality time. Chodzi o to, że jesteście wtedy tylko dla siebie, słuchacie się, dyskutujecie, przytulacie się. Fajnie też razem obejrzeć film, pooglądać głupoty w internecie, wyjść na spacer, wyjść na randkę na obiad albo do kawiarni albo na basen. Po prostu zrobić coś razem. To jest to, co umacnia związek. Warto też zwrócić uwagę na to, by podczas wspólnych rozmów, nie dzielić się wyłącznie problemami z danego dnia, ale także mówić o pozytywnych rzeczach, które Was spotkały – to zawsze daje jakąś lepszą energię i uczy dostrzegania tych dobrych rzeczy.

Ciąg dalszy nastąpi za 3 dni. 🙂

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Okaż SOBIE miłość, cz. I
  2. Okaż SOBIE miłość, cz. II
  3. Pokochaj siebie zanim dasz się pokochać innemu człowiekowi
  4. Szacunek i tolerancja, czyli podstawa wszelkich relacji | 52 Tygodnie Pozytywności
  5. Emocjonalne siniaki, czyli jak mądrze uczyć się na błędach

Pokochaj siebie zanim dasz się pokochać innemu człowiekowi

pokochaj siebie

Wiele osób, które spotkałam na swojej drodze (czy to internetowej, czy w prawdziwym życiu), narzekało na swoją bezwartościowość w odniesieniu do swoich relacji damsko-męskich. Innymi słowy, uważały one, że są nic nie warte (są brzydkie, grube, głupie, mają nudne zainteresowania albo nie mają ich wcale, mają brzydkie włosy oraz prawą powiekę i krzywy mały palec u stopy), bo nie mają partnera czy partnerki. Oczywiście, jest to wierutna bzdura. Drogi czytelniku/czytelniczko, jeżeli też tak uważasz, to zadaj sobie jedno pytanie: po cholerę sobie to robisz.

#1 Nie użalaj się

pokochaj-siebie-2

Przede wszystkim, raz na zawsze skończ z użalaniem się. To doprawdy niczego wartościowego, nie wniesie do Twojego życia. Czy potrzebujemy, by cała nasza działalność była wartościowa? Oczywiście, że nie. Możemy czasem sobie się posmucić w kąciku, gdy jest nam źle albo pograć w otępiającą grę. Ale jeśli większość życia spędzimy na siedzeniu w kąciku, to spójrzmy prawdzie w oczy, na zawsze tam zostaniemy. I absolutnie nie zapraszaj nikogo do swojego kącika. Nie zadręczaj go. Z pewnością ma swoje problemy, którymi musi się zająć, nie potrzebuje także Twoich. Wiesz, nawet od przyjaciela nie możesz wymagać stuprocentowego zainteresowania każdego dnia przez siedem godzin. Jeśli masz prawdziwy problem, zwróć się do niego, wyżal mu się. Ale RAZ. A potem posłuchaj jego rad. I po prostu się ogarnij. Sam.

#2 Weź się do roboty

Czyli znajdź sobie partnera, tak? Nie! Zostaw tych wszystkich biednych ludzi w spokoju. Dlaczego chcesz ich zadręczyć swoimi problemami na wejściu? Ale przecież Ty nie chcesz nikogo zadręczać! Nie? Na pewno? Mój tok myślenia jest taki: nie uważasz się za wartościową osobę, bo nie masz partnera, a więc… uważasz, że będzie on rozwiązaniem wszystkich Twoich problemów. Nie można tego robić ludziom. Pomijam już, że żadnego konstruktywnego związku w ten sposób nie stworzysz. Jeśli zaoferujesz komuś torebkę z papierkami po tanich, nieładnych cukierkach, albo torebkę z przepysznymi cukierkami czekoladowymi w pięknych opakowaniach, to jak myślisz, co wybierze?

#3 Bądź czekoladowym cukierkiem

pokochaj siebie

To właśnie mam na myśli pisząc „weź się do roboty”. A właściwie wiesz co? Bądź „Ferrero Rocher” albo pralinką z „Lindta”. Zasługujesz na to, żeby się tym stać. Stań się najlepszą wersją siebie. Stań się taką wersją siebie, której nie będziesz się bać ofiarować innemu człowiekowi. Stań się kimś, kto nie tylko będzie potrzebował oparcia, ale też w razie potrzeby zaoferuje oparcie. Stań się kimś, kto nie będzie mówił „jestem nieładna”, „jestem gruby”, po to tylko, żeby usłyszeć, że tak nie jest. Stań się kimś, kto stanie przed lustrem i powie sobie „jestem piękna”, „jestem mądra”, „jestem wartościowy”. Tego przecież chcesz – wartościowego związku z drugą osobą. A ta osoba ma pełne prawo Ciebie nie zechcieć, jeśli nie spełniasz jej oczekiwań. Nie mów, że jest nadęta czy wyniosła. Nie, po prostu pewne standardy stosuje wobec samej siebie i chce też, żeby jej przyszły partner też od siebie czegoś wymagał. Ale jeśli wymaga od Ciebie, żebyś miała zachwycające zainteresowania albo piękną figurę, a sam żłopie tanie piwo przed telewizorem – olej go. Czekoladowe cukierki nie tracą czasu z takimi typkami. Mam nadzieję, że to też w końcu zrozumiesz.

#4 Pracuj każdego dnia nad swoim poczuciem własnej wartości

pokochaj siebie

Nie myśl „pewnego dnia, gdy będę już piękna/mądra/zadbana umysłowo i fizycznie…”. Myśl raczej „jestem mądra”. Stawaj przed lustrem i mów „jestem atrakcyjny”, „jestem wartościowym człowiekiem”. Większość tego rodzaju niepokojów nie pokrywa się z rzeczywistością. Prawdopodobnie jesteś i atrakcyjna, i mądra i masz dużo innych rzeczy do zaoferowania, tylko tego jeszcze nie dostrzegasz. Może ktoś Ci kiedyś dokuczał z jakiegoś powodu, może masz za sobą toksyczny związek. Może samodzielnie wmawiasz sobie coś idiotycznego. Spróbuj pomedytować albo po prostu usiąść i zastanowić się, co wartościowego masz w sobie. Możesz nawet to wypisać. A jestem pewna, że jest wiele takich rzeczy – choćby w zalążkach.

#5 Dąż do tego, by osiągnąć swoje cele

pokochaj siebie

To całe pozytywne myślenie, które opisałam w poprzednim punkcie, to jeszcze za mało. Załóżmy, że już przemyślałeś, co masz w sobie fajnego. Masz to, pozostaje tylko w to uwierzyć. A co zrobić, jeśli czegoś nie masz, a chcesz mieć, albo masz to tylko w jakiejś surowej, szczątkowej formie? Dam Ci kilka przykładów. Masz ładną twarz, ale czujesz się niewidoczna, bo się nie malujesz. To dlaczego? Nie ma w tym nic próżnego. Jeśli pomoże Ci to, by czuć się lepiej ze sobą, po prostu obejrzyj kilka tutoriali na YouTube, kup kosmetyki (nie muszą być drogie) i próbuj. Czujesz się źle w swojej skórze, bo masz kilka fałdek? Zacznij o siebie dbać, porzuć czipsy i kolę, zrób sobie coś pysznego i zdrowego, zacznij coś ćwiczyć. Nie masz zainteresowań albo nie masz żadnego, które by Cię pochłaniało bez reszty? Poszukaj czegoś. Wyjdź z tego fejsa i poczytaj o czymś ciekawym. Wyjdź na miasto i zobacz, co robią ludzie. Rozmawiaj z innymi o ich zainteresowaniach. Pomyśl, co lubisz i co mogłoby Cię wciągnąć. Spróbuj czegoś – poczytaj książkę, obejrzyj film, ugotuj coś, upiecz, zapisz się na sztuki walki albo kurs fotografii. Jest milion rzeczy, które można robić w wolnym czasie. Zapewniam Cię, że z miejsca staniesz się bardziej interesującą osobą, gdy będziesz o czymś mówić z pasją. To przyciąga.

Co jednak jest najważniejsze? Nie poddawaj się, nie przerywaj, jeśli za pierwszym, drugim, trzecim i dziesiątym razem Ci nie wyszło. Ciągle próbuj. I wiesz co? Tak naprawdę, to Ty zrobisz to wszystko dla siebie. Nie dla kogoś. To jest sedno mojego wywodu. W końcu zrozumiesz, że musisz najpierw siebie pokochać, żeby móc całym sercem pokochać kogoś, by pozwolić mu wejść do swojego świata i się przed nim otworzyć, by pozwolić mu pokochać siebie. Bo dopiero wtedy przestaniesz ciągle szukać zapewnień, że ta osoba Cię kocha i ma rzeczywiście za co Cię kochać – albo, co gorsza, szukać zapewnień, że na pewno wszyscy inni podobają się jej bardziej. Ktoś, kto kocha siebie, nie będzie wciąż poszukiwał takich zapewnień, bo sam to będzie doskonale wiedział. Będzie też wiedział, że jeżeli ktoś zawiedzie jego zaufanie, to to zawsze będzie wina tego zawodzącego i nie będzie szukał winy w sobie.

Nie traktujcie oczywiście tego wszystkiego, co tu napisałam, jak jakiejś wyroczni. Może się okazać, że spotkacie na swojej drodze kogoś wspaniałego i zechcecie z nim być. Bardzo dobrze. Nie chcę sugerować, że nie można zacząć z kimś być, dopóki jest się niedopracowanym. Wręcz przeciwnie – związek szlifuje charakter, jeśli tylko wkłada się odrobinę wysiłku, żeby o niego zadbać. A dbaniem o związek jest także dbałość o swoje własne zdrowie psychiczne i swoją miłość własną (jak by źle to w języku polskim nie brzmiało). Ale to już temat na inny materiał.

Bądźcie lepszymi wersjami siebie. Przede wszystkim dla siebie. Wierzę w Was.

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Jak się robi związek? Fundamenty udanego związku cz. I
  2. Jak się robi związek? Fundamenty udanego związku cz. II
  3. Okaż SOBIE miłość, cz. I
  4. Okaż SOBIE miłość, cz. II
  5. Czym jest dla mnie piękno?

Jak sobie radzić z negatywnymi ludźmi?

jak sobie radzić z negatywnymi ludźmi

Dzisiaj biorę się za niewątpliwie trudny i głęboki temat. Prawdopodobnie nie do ogarnięcia w pełni w jednym wpisie na blogu. Jednak uważam to za temat ważny, na czasie i na miejscu.

Na naszej drodze często – a właściwie zawsze – spotykamy osoby, które ciągną w nas w dół, wyśmiewają sposób, w jaki mówimy, sposób, w jaki się ubieramy, krytykują nasze plany i marzenia i wiele innych spraw. Jesteśmy istotami społecznymi, więc siłą rzeczy ma to na nas ogromny wpływ – dosłownie wysysa z nas energię do działania. Robiąc choćby mały reaserch w internecie, znajdziecie tony artykułów na ten temat i każdy zawiera dużo różnych pomysłów. Czasem ciężko przyswoić sobie tyle informacji, chociaż oczywiście możecie sobie zrobić właśnie taki reaserch na własną rękę, nie musicie brać wszystkiego co mówię za pewnik. Chciałabym Wam tutaj jednak – jak na tacy 😉 – podać kilka sposobów na radzenie sobie z negatywnymi ludźmi. Ogólnie, przedstawiam Wam tu po prostu swoją perspektywę.

Moja historia

jak sobie radzic z negatywnymi ludzmi (2)

Jakiś czas temu – pewnie to będzie kilka lat – zorientowałam się, że coś nie tak dzieje się w moim życiu. Poszłam na studia, przestałam robić rzeczy, które mnie interesowały poza studiami, uważałam, że powinnam poświęcić cały swój czas na naukę, bo i tak nie będę go miała na swoje przyjemności. Przestałam m. in. czytać powieści i zasadniczo w ogóle książki, które mnie interesowały czy oglądać ambitne filmy, poświęcając cały czas na czytanie i opracowywanie lektur itd. Oczywiście narzekałam na to, na korki na mieście, na ludzi. Właściwie zaczęłam narzekać na wszystko. Stałam się wtedy też – co akurat jest pozytywnym aspektem całej sytuacji – świadoma niewłaściwych, czy nawet złych rzeczy, które dzieją się na świecie. Nie będę więc tu bredzić, że złe rzeczy się nie dzieją – w polityce, gospodarce, w kwestiach społecznych. One się dzieją. Trzeba tylko wiedzieć, że wszystkiego nie zmienimy i nie możemy tracić naszego bezcennego czasu na bezsensowne biadolenie. Jeśli coś Was interesuje, zróbcie coś, żeby to zmienić, podpisujcie petycje, walczcie, ale nie biadolcie nie robiąc nic. To jest absurd.

jak sobie radzić z negatywnymi ludźmi

Wkradła mi się tu taka mała dygresja, ale to nic, bo aż tak bardzo nie odbiegłam od tematu. Wracając do sedna – w pewnej chwili, uznałam, że dosyć tego. A właśnie, że znajdę czas na książki, znajdę czas na to, co lubię robić, bo inaczej po prostu oszaleję, zgłupieję i stanę się studio-robotem. Wówczas jeszcze mocno przejmowałam się studiami i ocenami, ale to też po pewnym czasie nauczyłam się częściowo odpuszczać. Jestem szczęśliwą panią magister, więc uwierzcie, że wcale mi to nie przeszkodziło, a nawet mi pomogło i nauczyło bardziej pozytywnego nastawienia. Zaczęłam wtedy też czytać książki psychologiczne czy filozoficzne (buddyjskie), zastanawiać się nad tym, jak poprawić jakość swojego życia – aż w końcu zapałałam miłością do filozofii pozytywności. 🙂

Co jeżeli to ja jestem negatywną osobą?

jak sobie radzić z negatywnymi ludźmi

Dochodzimy powoli do tego, co zrobić, jeżeli sami jesteście negatywni i zaczynacie odczuwać, że irytujecie innych ludzi. Taka jest prawda – negatywni ludzie są nieatrakcyjni – zwłaszcza, jeśli ta negatywność jest bezpośrednio powiązana ze złośliwością, ocenianiem i krytycyzmem. Pewnie dlatego czytacie ten wpis, że sami już to wiecie. Powiem Wam w tym miejscu tylko jedną rzecz – możecie to zmienić. Wystarczy podjąć taką decyzję. Jeżeli już ją podejmiecie, to 1/3 drogi za Wami! To Wy wybieracie swoje nastawienie do rozmaitych sytuacji, odpowiadacie za swoje życie i możecie je zmienić. Wiąże się to z ogromnym wysiłkiem, ale popłaca. W przyszłości będę wracać do tego tematu, także… oczekujcie. 😉

A jeżeli negatywni są ludzie w moim otoczeniu?

Jakie są najprostsze sposoby radzenia sobie z otaczającymi nas ludźmi? Warto ich sobie podzielić na grupy: znajomych i przyjaciół, rodzinę oraz ludzi w internecie. Tak, ta trzecia kategoria ma w obecnych czasach ogromne znaczenie. Jednak zacznijmy może od znajomych i przyjaciół.

Znajomi to tacy ludzie, z którymi się spotykamy dla przyjemności – wychodzimy z nimi na piwo, na kawę, na imprezę. Oczywiste wydaje się więc, że powinni to być ludzie sympatyczni, mili, otwarci, weseli. Przecież chcemy z nimi miło spędzać czas i się rozluźnić. Jeżeli spotykanie się z nimi nie jest ogromną przyjemnością, to… po co? Idźcie raczej w świat i poszukajcie innych znajomych, pośród których będziecie się czuli lepiej. 🙂

jak sobie radzic z negatywnymi ludzmi (4)

Z kolei przyjaciele to ludzie, z którymi łączą nas dużo głębsze więzi, których cenimy za wartościowe dla nas cechy, którzy są wobec nas lojalni, szczerzy i którym my chcemy poświęcać czas. Zakładam, że przyjaciół raczej nie będziecie chcieli porzucić. Co więc zrobić? Trzeba pamiętać, że źródłem wszelkiej negatywności są lęki – przed odrzuceniem, przed porażką, ośmieszeniem itd. Te strachy napędzane są przez ogólne myślenie, że świat jest niebezpieczny, a ludzie są z natury podli, wredni i chcą dla nas niedobrze. Jeżeli zależy Wam na kimś – a nie jest on wobec Was złośliwy – to pomóżcie mu wyjść z tych lęków, rozmawiajcie z nim i wspierajcie go. Jeżeli ta negatywność przyjaciela wyłazi w Waszą stronę i np. kpi on z Waszych pomysłów czy sposobu życia to… nie jest to prawdziwy przyjaciel. W takiej sytuacji najlepiej z nim porozmawiać, a jeśli ta osoba będzie cały czas tylko plotła, że „się zmieni”, a nie będzie nic robić w tym kierunku, to jednak warto zastanowić się nad odpuszczeniem sobie tej relacji. To samo możecie odnieść do Waszego chłopaka/dziewczyny czy nawet małżonka. Ten, kto ciągnie Was w dół, nie chce dla Was dobrze. A jeśli nie chce dla Was dobrze – to nie warto tkwić w takiej relacji, ponieważ jest toksyczna. Takie jest moje zdanie.

Co zrobić z rodziną? Przyjaciół możemy sobie jakoś dobrać, ale rodziny się nie wybiera. Jeśli jednak chce się mieć szczere relacje z członkami swojej rodziny, to trzeba tym negatywnym powiedzieć: „Słuchaj, kocham cię i szanuję, ale ty też powinieneś/powinnaś szanować mnie. To, co mówisz na mój temat, jest dla mnie krzywdzące i niesprawiedliwe. Jeżeli nie przestaniesz, to będziemy się niestety powoli od siebie oddalać”. Dajcie im po prostu do zrozumienia, że nie pozwolicie się traktować w sposób, w jaki Was traktują. Jeśli odpowiada im wizja oddalenia się od Was, to przyjmijcie to i nie walczcie z tym. Ludzi nie da się zmienić na siłę – sami muszą chcieć się zmienić.

Pozostaje jeszcze świat wirtualny, świat social mediów, blogów, youtube’a. Nie trzeba być osobą „publiczną” w pełnym znaczeniu tego słowa, czyli np. znanym jutuberem czy blogerem, żeby spotykać się z nienawistnymi komentarzami. Wystarczy, że przeglądacie facebooka i zauważacie coś, co w Was uderza, bo np. identyfikujecie się z jakąś grupą albo opublikujecie jakiegoś posta i ktoś Was w jakiś sposób obrazi swoim komentarzem. Naturalną reakcją jest oczywiście stres czy gniew. Nie dopuśćcie jednak do tego, by coś takiego na Was bardzo wpływało, by obniżało Waszą samoocenę. Warto wtedy przypomnieć sobie, że to nie ma nic wspólnego z Wami. Ten „hejt” jest w tych ludziach i dotyczy tylko ich. Wynika z ich głęboko zakorzenionych lęków czy ciągłej potrzeby udowadniania światu, że są lepsi od innych. Gdy tylko sobie to uświadomicie, zaczniecie tej osobie raczej współczuć, a to pierwszy krok do uodpornienia się na negatywizm.

Wiem, że nie wyczerpałam tematu, jak najbardziej. Jest to temat dyskusyjny, obszerny i można by było napisać o tym książkę, a ja Wam tu książki nie piszę. Mam nadzieję, że jakoś Wam to pomoże w ta trudnej sytuacji, jaką jest spotykanie się z negatywizmem w codziennym życiu. Może uważacie, że coś ważnego pominęłam? Albo z czymś się nie zgadzacie? Piszcie koniecznie 🙂

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Dziecko, Ty nic nie wiesz o życiu!
  2. Potęga wytrwania w decyzji, czyli postanów coś sobie | 52 Tygodnie Pozytywności
  3. Szacunek i tolerancja, czyli podstawa wszelkich relacji | 52 Tygodnie Pozytywności
  4. Nie masz za grosz dystansu! Różnica między żartem a sarkazmem
  5. „Projekt szczęście” Gretchen Rubin – recenzja