Walentynki-sralentynki, komercyjny szajs i kolejna szansa zbijania grubego hajsu na podatnych naiwniakach? A może wielkie święto miłości i wspaniale, że jest? Nie będę z tym dyskutować, bo każdy ma prawo do własnej opinii.
Sama jestem w związku z sześcioletnim stażem i zwykle jakoś tam obchodziliśmy te walentynki, ale w tym roku najpierw pomyślałam, że właściwie po co, a później, że może byśmy poszli na obiad, a ostatecznie, oboje uznaliśmy, że i tak wszędzie będzie wielkie obłożenie stolików, więc bez sensu. Prawda jest taka, że na obiad możemy iść zawsze, z wielkiego romantyzmu chyba już wyrośliśmy i nie potrzebujemy konkretnego dnia, by w knajpie potrzymać się za rączki, objąć się w kinie czy w ogóle jakoś okazać sobie miłość. My sobie miłość okazujemy codziennie i ja jej absolutnie nie widzę w kategoriach komplementów, buziaczków i chodzenia na romantyczne kolacyjki z winem (co nie zmienia faktu, że są to miłe i urozmaicające szarą codzienność aspekty związku).
Ale wiecie co? Nie macie partnera? Kij z tym. 😉 Miłość bierze się z nas, a nie z osób, z którymi wchodzimy w kontakty. Pisałam już o tym, że nie sposób kochać kogoś, nie kochając siebie. Wiecie, stare przysłowie mówi, że z pustego to i Salomon nie naleje. A dr Serce z TVN – że dopóki nie masz cukierków, to nie możesz się nimi podzielić z innymi. 😉 A poważnie, wniosek z tego płynie prosty – zawsze, ale to zawsze należy najpierw zadbać o siebie. Tak, jak matka musi najpierw zadbać o swoje potrzeby, by móc zajmować się z miłością i czułością swoim dzieckiem, tak każdy człowiek musi zatroszczyć się o siebie, żeby móc zatroszczyć się o kogokolwiek innego. Dlatego dzisiaj przygotowałam dla Was kilka sposobów na zatroszczenie się o siebie. W walentynki czy nie w walentynki. Siebie kochać trzeba każdego dnia, tak samo jak swojego partnera. Albo babcię czy dziadka – telefon w dzień babci nie załatwia sprawy. No to do rzeczy.
#1 Wybacz sobie
To pierwszy, może najtrudniejszy krok. A może nie? Spróbujmy rozłożyć nasze poczucie winy lub żal do siebie na czynniki pierwsze. Najlepsze pytanie to chyba dlaczego. Pomyślmy, dlaczego czegoś żałujemy. Co takiego się stało, że nie możemy sobie wybaczyć i iść z tym dalej? Najczęściej żałujemy złych wyborów, które ciężko nas doświadczyły. No ale właśnie – doświadczyły! Dały nam wiedzę, siłę, wiemy dzięki własnemu doświadczeniu, czego w przyszłości powinniśmy unikać. Żałujemy też krzywd, które sami wyrządziliśmy innym. Ale wtedy jedyne czego potrzebujemy, to powiedzieć przepraszam, pokazać, że żałujemy. Nawet jeśli ten ktoś nam nie wybaczy, to przecież jest jego sprawa, bo żal za grzechy był. Ale żeby to nam pomogło żal musi być szczery. Szczere przeprosiny potrafią uleczyć duszę. Ostatnią rzecz, której ludzie często żałują, można przedstawić pokrótce tak „o rany, co ja powiedziałam, jak ja się zachowałam, co ten ktoś sobie o mnie pomyśli”! Nieważne, co ktoś sobie o Tobie pomyśli! Ważne, że wiesz, że nie zrobiłeś nic złego. A faux pas zdarzają się każdemu i jeszcze nikt od nich nie umarł.
#2 Uwierz, że jesteś wyjątkowy/wyjątkowa
Tak, dokładnie. Jesteś wyjątkowy. Jesteś wyjątkowa. Ktoś Ci to już dziś/ w ogóle powiedział? Jeśli nie, to ja Ci mówię! Każdy człowiek, który chodzi po tej planecie, jest wyjątkowy, jest inny. Każdy może wnieść coś wartościowego od siebie dla świata i społeczeństwa. Na takiej samej zasadzie, jak może wnieść coś złego. Kluczem jest zawsze dążyć w stronę tych dobrych rzeczy, którymi możemy jakoś przyczynić się do ulepszenia tego świata. To nie musi być nic wielkiego, nie musisz być Jobsem ani Gandhim od razu. Może kochasz zwierzęta i przygarnąłeś lub planujesz przygarnąć bezdomnego psiaka? Może prowadzisz małe ekologiczne gospodarstwo, by dostarczać współmieszkańcom ze swojego małego miasteczka zdrowe pożywienie? Może prowadzisz firmę i przyczyniasz się do wzrostu gospodarki swojego kraju? A może po prostu jesteś matką, panią domu, która dba o swoją rodzinę, jak tylko może? Przypatrz się, jak wiele jednostkowe działanie może wnieść dla świata. Społeczeństwo zawsze składa się z jednostek. Jesteś ważny/ważna, naprawdę.
#3 Pozwól sobie na relaks
Każdy powinien odpoczywać. Nawet, jeśli lubisz być w biegu, pracować i szaleć na imprezach, Twój organizm będzie w końcu domagał się odpoczynku, a Twoja psychika potrzebuje czasu sam na sam ze sobą, jeśli nawet zazwyczaj czerpiesz energię ze spędzania czasu z ludźmi. Od czasu do czasu, jeśli nie jesteś w stanie tego robić codziennie, powinnaś/powinieneś po prostu posiedzieć ze sobą i poobserwować siebie, może nawet porozmawiać ze sobą, jeśli nie widzisz w tym niczego dziwacznego. Dla mnie jest to bardzo trudne, bo gdy mam mnóstwo energii, to chcę coś z nią zrobić, bywa, że nie potrafię przez cały dzień usiąść (zwłaszcza, gdy w domu trwają przygotowania do jakiejś uroczystości lub np. przybycia gości). A gdy jej nie mam, to wolę coś poczytać lub obejrzeć niż iść do parku i chłonąć wrażenia albo po prostu siedzieć na tyłku. Jednak zwykle staram się, jak tylko mogę, i medytuję ok. 10 minut każdego wieczoru. Medytacja nie musi być powiązana z jakąś religią, każdy może ją postrzegać nieco inaczej, ale przede wszystkim powinna ona polegać na obserwowaniu siebie.
Jedne z najprzyjemniejszych moich doświadczeń wiążą się z prawdziwym odpoczynkiem. Gdy wyjeżdżałam z moim obecnym narzeczonym na prawdziwe wakacje. Nie jakieś tam spędzanie czasu u dziadków – to jest też ważne, choć ja się w ten sposób nie regeneruję – ale wyjazd pod namiot, chodzenie po lesie, pływanie kajakiem, zwiedzanie nowych miast, spacery nad rzeką, leżenie w hamaku albo delektowanie się szumem morza, gdy leżałam na plaży. Wtedy człowiek odczuwa prawdziwy reset. I wiesz co? Wcale nie trzeba dużo kasy albo partnera życiowego, żeby gdzieś pojechać odpocząć. Wystarczą chęci, namiot, jezioro, morze, rzeka, las, tani hostel i nowe miasto, cokolwiek lubisz, i bliski przyjaciel. Gwarantuję, że to pomaga w poczuciu się lepiej ze sobą.
#4 Pozwól odżyć swojemu wewnętrznemu dziecku
Wiesz co przede wszystkim się dzieje, gdy chcemy być „dorośli” i zachowywać się jak „dorośli”? Stajemy się zblazowani. Przestajemy się dziwić i zachwycać otaczającym nas światem (polecam lekturę Świata Zofii ;)). Przestajemy być spontaniczni i radośni. Dlaczego? Kto, przepraszam bardzo, powiedział, że skoro jestem dorosłą i odpowiedzialną osobą to muszę być zawsze poważna?! Czy radość odbiera mi inteligencję? Czy radość odbiera mi mózg? Czy jak jestem słodka, to znaczy, że jestem głupia i dziecinna? Czy nie wolno mi się zachwycić małym kotkiem albo słoniątkiem? Albo małą stópką niemowlęcia? Nie! Narzekanie i wieczna powaga to nie są jakieś wyznaczniki inteligencji i dorosłości. Pobaw się trochę, wrzuć na luz. Obejrzyj filmik ze słodkimi kociątkami. Zachwyć się tym pieskiem mijanym na osiedlu. Na głos. Pokoloruj kolorowankę. Tańcz. Śpiewaj. Zrób coś spontanicznego. Przypomnisz sobie, jakie to cudowne i wyzwalające uczucie.
#5 Uwierz, że nie potrzebujesz żadnej „drugiej połówki”
Ty już jesteś całością. Nie wierzę w te durne, romantyczne gadki o dwóch połówkach pomarańczy czy czego tam tylko chcesz. Owszem, gdy jest się w związku to się zwykle ludzie uzupełniają, ciągną do góry, a czasem hamują, gdy jest taka potrzeba. Jedno umie to, drugie umie tamto. Ale każda z tych osób stanowi 100 procent. Po co mówić, że do spełnienia potrzebuje się „drugiej połówki”? Po co dwie osoby miałyby tylko się do siebie podpiąć i tak sobie dryfować, skoro każda z nich może wnieść do związku sto procent i wzajemnie się ulepszać? Uwierz, że skoro w szkole egzaminy pisałeś sam/pisałaś sama i na rozmowę o pracę chodzisz sam/sama, to naprawdę potrafisz sobie poradzić w życiu. Uwierz w to wreszcie.
#6 Ustal sobie cele
Nie dowolne cele. Nie mówię, że masz teraz-natychmiast poznać główny cel swojego życia. Niektórzy ludzie długo nie potrafią tego określić. Chodzi raczej o takie cele, które pomogą Ci zaakceptować siebie jako pełnowartościową osobę. Jeżeli wyznaczysz sobie jakiś cel i będziesz się go trzymać, to zaczniesz bardziej wierzyć w siebie. Na przykład – uważasz, że to, że nie masz konkretnego zainteresowania, które mogłoby Cię uczynić interesującą osobą – poszukaj czegoś. Spróbuj jednej rzeczy, potem drugiej, trzeciej. W końcu znajdziesz coś, co się wciągnie, uwierz. Albo uważasz, że nie jesteś w najlepszej formie i źle się z tym czujesz. Zacznij więc ćwiczyć, wprowadź drobne zmiany w codziennych nawykach żywieniowych. Albo czujesz się samotny/samotna – wyjdź do ludzi, poznaj kogoś nowego. Znajdź jakiś cel, do którego zechcesz dążyć. Na pewno wyjdzie Ci to na lepsze, niż siedzenie na tyłku i narzekanie.
Wyszło mi tego dosyć dużo, więc ciąg dalszy nastąpi za trzy dni 🙂
Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂
Co jeszcze może Cię zainteresować:
- Okaż SOBIE miłość, cz. II
- 25 lekcji z 25 lat życia
- Pokochaj siebie zanim dasz się pokochać innemu człowiekowi
- Wiosenne zmiany | 52 Tygodnie Pozytywności
- „Projekt szczęście” Gretchen Rubin – recenzja