Wiecie jaki jest najlepszy sposób na to, by zacząć chudnąć/ dbać o siebie/ zdrowiej żyć/ utrzymać linię (itd.)? Ruszyć się! Trzeba ruszyć swój tyłek z łóżka/ kanapy/ sprzed telewizora i komputera.
I wcale nie chodzi mi o to, że macie wstać i zrobić 100 pajacyków, pompek, nie wiadomo czego, wsiąść na rower albo w ogóle biegać (bez obrazy joggerzy, ja po prostu biegać nie znoszę ;)). Idźcie do sklepu dalej niż „pod domem” (możliwe, że to opłaci się Wam też finansowo ;)). Wysiądźcie przystanek wcześniej wracając do domu z pracy/ szkoły/ spotkania itp. Przejdźcie się na kilka minut, aby zaczerpnąć świeżego powietrza – to także świetny sposób na przerwę w pracy lub nauce. Lista zalet chodzenia pieszo jest nieskończona. Można byłoby ją otworzyć tym, że 75 minut spacerowania w tygodniu, może wydłużyć nam życie nawet o 2 lata. Uprzedzając komentarze, że stracimy je podczas chodzenia, zapytam tylko – biorąc pod uwagę pozostałe zalety spacerów – czy na pewno „stracimy”?
Teorie na temat tego, ile powinniśmy chodzić są rozmaite. Dwie najpopularniejsze mówią, że trzeba chodzić przynajmniej przez pół godziny dziennie lub że trzeba zrobić co najmniej 6 tysięcy kroków dziennie, a najlepiej dojść do 10 tysięcy (jak podaje WHO). O tyle łatwiej z tą teorią „czasową”, że można łatwo zmierzyć, ile czasu chodzimy. Wada, którą tutaj dostrzegam od razu to nieprzekładalność na sposób chodzenia – czy nie ma różnicy między wleczeniem się a marszem? A jeśli nawet znamy prawidłowe tempo – powiedzmy 4-5 km/h to jak mieć pewność, że to nasze tempo? Z kolei teoria liczby kroków jest bliższa memu sercu, ale wtedy potrzebujecie krokomierza lub takiej aplikacji na telefon. Niektóre źródła podają, że przejście jednego kilometra odpowiada przejściu 2 tysięcy kroków. Wbrew pozorom przejście 6 tysięcy kroków nie jest takie trudne (gorzej z 10 tysiącami). Tak czy inaczej, nie warto popadać w przesadę – najlepiej zacząć od tego, żeby… w ogóle zacząć. 😉
Poniżej przedstawiam Wam kilka zalet chodzenia, które mogą Was zachęcić do tej – jakże niewymagającej – aktywności fizycznej:
#1 Zdrowe serce
Regularne spacery zdecydowanie zmniejszają ryzyko, że zaszwankuje Wam serduszko. Dzięki nim redukujecie czynniki ryzyka – poziom złego cholesterolu, ciśnienie tętnicze krwi, otyłość (o czym dalej), miażdżycę, stany zapalne i stres psychiczny (o czym także dalej). Warto też wspomnieć o cukrzycy (typu II) – spacerowicze mają o aż 60 procent niższe prawdopodobieństwo jej wystąpienia. I to ci należący do grupy największego ryzyka! Czy to nie wow?
#2 Ostry umysł
Pewnie nie raz słyszeliście o tym, że gdy się uczycie, nie powinniście ślęczeć godzinami nad książkami, ale raczej zrobić sobie przerwę. A najlepiej byłoby, gdybyście tę przerwę poświęcili na krótki spacer. A jest to dla Was korzystne z dwóch powodów. Po pierwsze – wychodzicie na świeże powietrze. Ja, wychodząc na świeże powietrze po nauce, wręcz czułam jak moje szare komórki się odświeżają. 😉 Po drugie – aktywność fizyczna także wspomaga procesy myślowe i kreatywność. Taki zwykły spacer może więc znacząco poprawić koncentrację. Ba! Udowodniono, że czterdziestominutowe spacery trzy razy w tygodniu chronią obszar mózgu odpowiadający za pamięć i planowanie, a już dwie godziny przechadzki tygodniowo zmniejszają ryzyko udaru o 30 procent.
#3 Odstresowanie
Dotychczas przeprowadzone badania na ten temat, mówią nam, że spacery podnoszą poziom endorfin, a więc poprawiają nastrój. Mogą nawet uchronić przed depresją – ponoć pół godziny dziennie zmniejsza symptomy depresji o 36 procent. Ja jej może nie mam, ale zauważyłam u siebie, że jeśli wyjdę na spacer, gdy jestem zła, sfrustrowana lub zmęczona to po krótkim czasie poprawia mi się humor, mięśnie się rozluźniają i już się tak nie spinam. A najlepiej, jeśli skoczę w jakieś miejsce, które jest piękne – w moim przypadku jest to najczęściej pobliski park. Wtedy zachwycam się pięknem natury, oddycham i po prostu czuję tę błogość, która powoli na mnie spływa.
#4 Odchudzanie i utrzymanie stałej wagi (poprawa metabolizmu)
W tej kwestii chodzenie działa dwojako. Po pierwsze – jeśli do tej pory Wasz tryb życia był głównie siedzący, to jeżeli W OGÓLE zaczniecie się ruszać, to zaczniecie chudnąć, bo poprawicie swoją kondycję i metabolizm. O ile nie będziecie żreć więcej niż wcześniej. 😉 Po drugie – gdy już zrzucicie kilogramy, które nie były Wam potrzebne do szczęścia, to chodząc możecie wpłynąć na utrzymanie stałej wagi. Oczywiście cudów nie ma i powinno się po prostu przejść na zdrową dietę (chociaż podobno osoby, które chodzą mają mniejszy apetyt – ja bym była sceptyczna co do tego, bo sama po pobycie na świeżym powietrzu miewam wręcz wilczy apetyt ;)). Są osoby, które twierdzą, że nie trzeba ćwiczyć, wystarczy zdrowo jeść i chodzić. Ja uważam, że jest to niezbędne minimum, a ćwiczenia fizyczne nie służą tylko do tego, by utrzymać wagę, ale też np. do podkreślenia mięśni czy zwiększenia siły fizycznej.
#5 Ogólna poprawa odporności i zmniejszenie objawów przeziębienia
W wielu źródłach czytałam, że spacerowanie może zwiększyć odporność organizmu, a nawet wspomóc w walce z przeziębieniem. Jeśli chodzi o odporność, to jest to w zupełności zrozumiałe. Chorujemy zwłaszcza w sezonie jesienno-zimowym i na przedwiośniu. W takim sezonie chodząc po prostu hartujemy swój organizm. Wiecie, bakterie nie lubią niskich temperatur, więc pewnie większa szansa, że się do Was dobiorą w nagrzanym (i często niewietrzonym!) pomieszczeniu niż na świeżym powietrzu. Nie jestem natomiast pewna zmniejszenia objawów przeziębienia, bo u mnie katar zawsze trwa siedem dni, niezależnie od tego, ile bym spacerowała. Myślę jednak, że nie zaszkodzi, o ile spacer nie będzie trwał zbyt długo – jednak podczas choroby odpoczynek ponad wszystko (i oczywiście domowe sposoby)!
Gdyby tego było mało, to poniżej macie nawet więcej zalet spacerów (bez opisów, bo co tu opisywać :)):
#6 Podwyższenie energii
#7 Wzmocnienie kości i stawów
#8 Rzeźbienie nie tylko mięśni nóg, ale też pośladków, ramion, pleców i brzucha
#9 Redukcja cellulitu
#10 Poprawa postawy i równowagi
#11 Poprawa wydajności płuc
#12 Poprawa krążenia krwi
#13 Zmniejszenie ryzyka zachorowania na Alzheimera
#14 Ulga w bólu pleców (dodałabym też, że głowy – na ten ból spacer zawsze pomaga)
#15 Zmniejszenie prawdopodobieństwa zachorowania na jaskrę
#16 Złagodzenie objawów chronicznych chorób
#17 Ochrona przed nowotworami
Wow, naprawdę sporo tych zalet chodzenia. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do zwiększenia swojej aktywności. Na początek najlepiej przesiąść się z samochodu do komunikacji miejskiej (bo nie podjedziecie pod same drzwi, a i środowisko na tym skorzysta) albo rower, z windy na schody (nie na ruchome, bez oszustw ;)) i po prostu ruszyć ten tyłek. Wiecie co, za każdym razem, jak wchodzę w metrze po schodach, to jestem jedyną osobą, która decyduje się na ten wysiłek i przeciska się przez tłum schodzących. Mam nadzieję, że jednak będzie nas więcej i schodowicze nie będą już takimi dziwadłami. 🙂 Dajcie znać, jeśli ktoś taki tu jest! 🙂
PS. Kolejny raz bardzo Was przepraszam, że tak długo nic nie wyprodukowałam. Wiecie, życia nie da się przewidzieć i czasami jest po prostu za dużo wszystkiego, żeby za wszystkim nadążyć. 🙂 Mam nadzieję, że się nie gniewacie. 🙂
Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂
Co jeszcze może Cię zainteresować: