Tak, swoje, właśnie swoje. Nie Beyonce, nie Shakiry, nie Jessiki Alby. Masz jedno życie, jedno ciało i jedno zdrowie. Szanuj je.
Z całą pewnością ten tekst i ten tydzień dedykuję kobietom. Może to stereotyp, ale wydaje mi się, że Panowie w większości jednak trochę mniej przejmują się swoim wyglądem. Jestem pewna, że są i tacy, dla których jest on bardzo ważny, ale mam wrażenie, że w naszej kulturze to oni są pod tym względem dyskryminowani – no bo co z nich za baby, że chcą dobrze wyglądać. Ja bardzo kibicuję niestereotypowemu myśleniu, więc, Panowie, dbajcie o siebie i nie dajcie sobie wmówić, że to niemęskie. Jeszcze tego brakowało, żeby pokolenie Januszy, których dbałość o jakość swojego życia, decydowało o tym, co jest dla Was dobre! Koniec dygresji. Tekst dedykuję kobietom, bo łatwiej mi z nimi empatyzować, bo wiem, w co w nas próbuje wtłoczyć medialna sieczka i wiem, jak trudno w tym wszystkim się odnaleźć i dać sobie prawo do akceptacji swojego ciała.
Beyonce nie urodziła się Beyonce
Lubimy patrzeć na gwiazdy i im zazdrościć, oj lubimy. Jasne, Beyonce ma talent, ale i nad swoim głosem musi pracować. Nie mówiąc już o układach choreograficznych, które musi opanowywać do perfekcji do swoich teledysków i koncertów. Ale o ciele miało być. Wydaje nam się, że ona ma takie idealne ciało naturalnie. A prawda jest taka, że naturalnie to ona ma pewien typ figury. Nad całą resztą musi ostro pracować. Kiedyś czytałam o tym, jak to przed koncertami ćwiczy po 5 godzin dziennie. Nie wiem, na ile jest to prawdziwe, ale na pewno prawdziwe jest to, że przeciętna zjadaczka chleba nie ma tyle czasu na pracę nad swoim ciałem. Nie wiem też, ile Beyonce je, ale wiem, ile jadła Cassey Ho z Blogilates przed jakimś konkursem fit modelek. 1000 kalorii. Sama po latach przyznała, że było to głupie.
Nie mogłam się oprzeć i zamieszczam tu jej cudny teledysk z utworem, do którego tekst napisała Sia. Bardzo a propos.
Cellulit jest normalny
Kiedy usiadłam do pisania tego tekstu, próbowałam znaleźć jakieś źródło w internecie, do którego mogłabym się odwołać pisząc o cellulicie. I czego się dowiedziałam? Że cellulit to „problem”, „defekt kosmetyczny” i generalnie powinnam się go pozbyć. Co za bzdura. Dwa lata temu, gdy byłam w najlepszej formie w całym swoim życiu, ciągle miałam cellulit! Mniejszy, fakt, bo zdrowe odżywianie, szczotkowanie na sucho i ruch go redukują, ale nadal był. Poszukując dalej na szczęście znalazłam wyjaśnienie: „Cellulit zaś tak naprawdę jest po części (?) naturalnym efektem budowy tkanki łącznej (pytajnik i podkreślenie – moje) i redukuje się go głównie ze względów estetycznych (…)”. Jak pisałam – można go ograniczyć, owszem, ale nie jest to proste. W kobiecym ciele włókna kolagenowe układają się w taki sposób, że po prostu jest to widoczne. Podobno ma go 90 proc. kobiet, co sprawia, że chyba można go uznać za normalny, nie? Ale pomyślcie, jaka to by była strata dla wielkich koncernów kosmetycznych, które oferują kremy mające rzekomo go zmniejszać, gdyby kobiety pogodziły się ze swoim naturalnym wyglądem. Światem rządzi pieniądz, pamiętajcie o tym.
Włosy na kobiecym ciele są NORMALNE
Wiecie, że golenie się przez kobiety jest całkiem nowym wymysłem? Kobiety starsze ode mnie o mniej więcej 50 lat wcale tego nie robiły. No, może niektóre, ale na pewno nie było to powszechne. I mówię tu o nogach. Tzw. „okolic bikini” czy pach nie goliło się jeszcze w latach 80. (poprawcie mnie, jeśli się mylę). Nie chcę być hipokrytką – sama lubię mieć ogolone nogi i ogólnie uważam, że jest to estetyczne. Nie zmienia to faktu, że jeżeli nie będę miała na to czasu, to będę miała te nogi nieogolone. I nikt mnie nie będzie wyzywał z tego powodu od babochłopów, bo ja się bezwłosa nie urodziłam. Podobnie jak każda inna kobieta, która chodzi po tej planecie. No dobra, Azjatki z pewnością mają mniej włosów, bo takie mają przystosowanie ewolucyjne, ale Panowie Azjaci też. To pewnie Azjaci są kobietami? Same widzicie absurd tego rozumowania 🙂
Masz prawo mieć swoje priorytety
I masz prawo nie mieć czasu na to, żeby ogolić nogi. I dobrze, olej to. Czasem są ważniejsze sprawy niż ogolone nogi i super ekstra wypięty tyłek. Weź załóż kieckę i się nie przejmuj, kobieto. A jak masz problem, że masz kilkumilimetrowe odrosty włosków na nogach, to załóż długą kieckę. Albo miej w nosie. Czas, by mężczyźni zrozumieli, że nieskazitelny wygląd nie jest priorytetem każdej kobiety.
Nie musisz być taka, jak inne
Jesteśmy różne. I różni. I dlatego świat jest piękny. Słyszałaś, że zakochujemy się właśnie w defektach, a nie w perfekcji? Bo perfekcja jest nudna. A jeśli chcesz się doskonalić – niezależnie od tego, w jakim zakresie, to nigdy nie porównuj się do innych. I jeśli chcesz z kimś konkurować, to zawsze ze sobą z wczoraj.
Nie jesteś ozdobą świata, którym rządzą mężczyźni
I nie bądź nią. Jesteś kimś o wiele, wiele cenniejszym. Jesteś niepowtarzalnym człowiekiem. Nie musisz zawsze nosić głębokich dekoltów i obcisłych sukienek. Możesz założyć dres, jeśli czujesz się w nim dobrze. To Ty decydujesz. Maluj się – jeśli czujesz się wtedy lepiej – albo nie – jeśli nie lubisz. Jeśli chciałabyś, ale nie umiesz, to włącz YouTube albo poradź się koleżanki. Ty decydujesz.
A na koniec:
Nie musisz chcieć być idealna
Ale musisz być przygotowana na to, że innym może się to nie podobać. Ja np. przyznaję otwarcie: nie lubię być ściśnięta w pół na małym siedzeniu w metrze, bo siedzi obok mnie ktoś, komu jedno siedzenie nie wystarczy. Ale również nie lubię, jak jakiś chłop rozwala nogi i łokcie, i też jestem ściśnięta. Lepiej więc nie doprowadzać się do takiego stanu – to jest też dla Waszego zdrowia, ja nie mówię tego ze złośliwości, bo ostatecznie jak mi nie pasuje jakieś miejsce to zawsze mogę się przesiąść albo po prostu wstać. Czasami ktoś nie może schudnąć. Lajf. Ale generalnie, jeśli Wam z tym dobrze i jeśli czujecie się zdrowo, to wszystko jest w porządku 🙂
Zadanie #17 Doceń swoje ciało
Na początek małe wyjaśnienie – ten wstęp to nie jest żadne przyzwolenie na żarcie byle czego w nie wiadomo jakich ilościach i totalny brak ruchu. Nie. Pamiętaj, że Twoje ciało, to nie jest śmietnik. Twoje ciało to jest dom, w którym mieszka Twoja wspaniała osobowość, a o dom trzeba dbać. Założę się, że chcesz być sprawna na starość. Ja na przykład chcę. Dlatego zawsze staram się – choć, przyznaję, że nie zawsze się to udaje – jeść zdrowo i zapewniać sobie optymalną dawkę ruchu. Widzę starszych ludzi, którzy podobno żyli w takich wspaniałych, zdrowych czasach, jedli to i tamto i „jakoś żyli”. Widzę to, w jakim są teraz „zdrowiu”. I mnie to „jakoś” nie przekonuje. Bo ja nie chcę żyć „jakoś”. Nie wyobrażam sobie, że nagle będę miała te 60 lat i nie dam rady robić tego, co chcę robić. Wolę do tego „jakoś” dodać końcóweczkę „-ć” i brać przykład z inspirujących starszych osób (już nie raz wspominałam tutaj Antoniego Huczyńskiego i Tao Porchon-Lynch). Proponuję więc następujące kroki do okazania miłości swojemu ciału:
#1 Bezwarunkowo zaakceptuj swoje ciało takim, jakie jest teraz
Wiem, że to trudne. Ale – jak pisałam na początku – to jedyne ciało jakie masz, więc traktuj je z szacunkiem, na jaki zasługuje.
#2 Pomyśl, co możesz dla niego zrobić, żeby jeszcze lepiej dla Ciebie pracowało
Przykłady: pić dziennie 2 szklanki wody więcej, zacząć codziennie ćwiczyć po 30 minut, raz w tygodniu wyjść na basen albo na rower, chodzić na spacery, wchodzić po schodach zamiast wjeżdżać windą czy ruchomymi schodami, medytować 10 minut dziennie albo znaleźć inny sposób na odstresowanie.
#3 Przejrzyj swoją szafę krytycznym okiem
I wcale nie chodzi o to, żebyś zostawiła tam tylko to, co jest modne, eleganckie itd., ale o to, żeby TOBIE podobały się ubrania, które w niej są i żeby TOBIE odpowiadało to, jak w nich wyglądasz. Jeśli będziesz się czuć dobrze w swoich ciuchach – to będzie widać. 🙂 Nieważne czy wybierzesz sukienkę i szpilki, czy dresy i sportowe buty.
#4 Pomyśl o indywidualnych kwestiach, które pomogą Ci czuć się lepiej w swoim ciele
Powtarzam, każda z tych rzeczy dotyczy TYLKO Ciebie, więc jeśli nie odczuwasz potrzeby się nią zajmować, to tego nie rób. Przykłady? Ja np. od razu lepiej się czuję, gdy mam pomalowane paznokcie. Lubię też czuć się wypielęgnowana (balsamami, kremami, olejami). Zastanów się, czego Tobie brakuje.
#5 Zaakceptuj to, co naturalne
Natomiast nigdy nie walcz za wszelką cenę z takimi rzeczami jak zmarszczki, cellulit, blizny, pociążowe rozstępy czy kształt i wielkość Twoich piersi. Te wszystkie „rzeczy” składają się na Ciebie i są naturalne dla kobiety (albo dla człowieka w ogóle – jak zmarszczki czy blizny). Nigdy się ich nie wstydź. Nie wstydź się założyć krótkich spodenek, gdy jest upał, z obawy, że kogoś swoim cellulitem urazisz. Nie wstydź się, że nie masz idealnie okrągłego i tak dużego biustu, jak ma Twoja koleżanka. A może ona zazdrości Ci Twoich długich nóg albo pięknego uśmiechu? Albo łatwości nawiązywania kontaktów? Każda z nas ma w sobie coś pięknego – nie róbmy z siebie chodzących kalk.
Jestem przekonana, że nie wyczerpałam tematu i że na ten temat mogłabym założyć całego bloga. Dlatego jeśli chcecie coś dodać do tego, co napisałam – walcie śmiało. 😉
Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂
Ostatnie teksty z tego cyklu:
- Dlaczego warto czytać książki o rozwoju osobistym | 52 Tygodnie Pozytywności
- Schematy i nawyki – czy to zawsze dobra droga? | 52 Tygodnie Pozytywności
- Nie rób z siebie męczennika | 52 Tygodnie Pozytywności
- Kup coś, co dawno za Tobą chodzi | 52 Tygodnie Pozytywności
Pozostałe znajdziesz w zakładce: 52 Tygodnie Pozytywności
A na dokładkę: Terror pozytywności?