Styczniowe znaleziska z sieci

styczniowe znaleziska z sieci

Noworoczne postanowienia, a może wsłuchiwanie się w swoje wnętrze. Co nieco o trudnej sztuce odpuszczania, o tęsknocie za listami, dlaczego lepiej unikać oleju palmowego i co można zrobić z psiakiem, gdy planuje się wakacje – to wszystko i więcej dzisiaj u ekopozytywnej. No dobra, nie u mnie, u innych, ja tylko gromadzę linki. 😉

W końcu nadszedł ten czas, gdy zabieram się za podrzucanie linków. W grudniu było za dużo przedświątecznego zamieszania, więc niestety nie udało mi się zebrać zbyt wielu dobrych rzeczy z internetu. Dzisiaj nadrabiam! Enjoy! 🙂

Przemyślenia i rozwój osobisty

Noworoczne życzenia Tekstualnej

Poczytajcie. Dodaje otuchy. Uwielbiam dojrzałość tekstów Moniki.

O tym, dlaczego czasem warto iść do psychologa

Edyta Zając przypomina, że szukanie pomocy u psychologa to nie wstyd. Z artykułu dowiecie się, kiedy warto z niej skorzystać, dlaczego to ma sens i co robić, by jak najwięcej wynieść z takiej wizyty.

Blimsien o prawdziwej przyjaźni

A właściwie o tym, że przyjaźnie są różne. I że można (i warto) przyjaźnić się z różnymi osobami z różnych powodów. Ja tam sobie rezerwuję taki związek wyrazowy „najlepsza przyjaciółka” dla jednej osoby. Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście nie warto się zamykać na tylko tę jedną osobę (to się odnosi zarówno do przyjaciela, jak i do partnera), bo różni ludzie mogą być nam bliscy i wiele wnieść do naszego życia.

Riennahera o tym, dlaczego carpe diem nie takie dobre, jak je malują

„Pamiętam ten lęk gimnazjalnego wrażliwego serduszka. Czy jeśli cały dzień chcę leżeć pod kocem czytając Sapkowskiego (nie mieliśmy wtedy jeszcze dzisiejszych seriali) to chwyciłam dzień? Co jeśli więcej dni nie będzie? Może powinnam robić coś bardziej chwytającego, żeby chwycić? I ile dni z rzędu muszę chwytać? Jeśli chwyciłam wtorek i środę to czy mogę sobie odpuścić czwartek? Może zamiast Sapkowskiego lepiej czytać Tołstoja jadąc na koniu przywiązanym do odrzutowca? Tymczasem ja siedzę pod kocem jak ostatnia sierota, z tą swoją sierocą herbatą. Hańba.” A teraz to by się nazywało hygge. 😉 Człowiek może zdurnieć między tym pędem do chwytania i pędem do hyggowania.

Nie zrażaj się

Dobry tekst o tym, że piątki i szóstki w szkole nie muszą przekładać się na wspaniałe kariery w późniejszym życiu. I na odwrót – średni uczeń może jeszcze zaskoczyć. „To nie jest tak, że się nie zapowiadasz. Może po prostu jesteś w uśpieniu. Ładujesz energię na później.” Daje do myślenia.

Trudna sztuka „kupowania spodni”

„Ani ja, ani Ty, nie zasłużyłyśmy sobie na autoponiżanie. Żyjemy w trudnym świecie, gdzie większość z nas nie mieści się w kanonie zaserwowanym przez media i własną głowę. Jesteśmy za chude, za grube, zbyt umięśnione albo za mało fit. W tym świecie potrzeba ciepła, które same sobie damy. Zamiast tego serwujemy kolejną dawkę gówna, które z lubością rozsmarowywujemy sobie na głowie.”

Intencja zamiast postanowień

O różnicy między zmotywowaniem a zainspirowaniem i o tym, żeby cieszyć się podróżą zamiast fiksować się na osiągnięciu celu. Brzmi jak joga. 🙂

Life Managerka o tym, jak nauczyła się odpuszczać

Kilka miesięcy temu sama pisałam o tym, dlaczego czasem sobie odpuszczam, tyle że u mnie to było tak bardziej ogólnie. 😉 LifeManagerka odnosi się konkretnie do pracy freelancera. Bardzo szczery tekst.

Zastopuj z tymi ilościowymi postanowieniami

Widziałam wyzwania typu milion książek albo milion filmów w tym roku. Fajnie mieć taką listę filmów lub książek, które chciałabym obejrzeć/przeczytać. Nawet brałam w czymś takim udział na Facebooku, ale nigdy nie spinałam się na konkretną ilość książek, które przeczytam. Bo umówmy się – mogę przeczytać 52 cieniuśkie i łatwiuśkie w odbiorze książki, a mogę przeczytać kilka wybitnych. Sama wiem, jak długo czytałam Braci Karamazow, Wyznaję albo Rozmowę w „Katedrze”, a jak długo Harrego Pottera (którego kocham, bo się na nim wychowałam, żeby nie było wątpliwości!) albo Autostopem przez galaktykę. 😉

Nie odkładaj na później okazywania emocji

O tym, żeby pamiętać, że błyszczący dom i odznaka pracownika miesiąca to nie wszystko. Jest jeszcze coś takiego jak relacje z ludźmi. „Osoba, która jest odkładana na później, czuje się odrzucona, mało ważna, ma wrażenie, że jest na przyczepkę – jeśli się odczepi, wszystko będzie ok.”

O tęsknocie za listami

Pamiętam doskonale jak pisałam listy do swojej przyjaciółki, gdy przez 3 lata mieszkałyśmy w innych miastach. Nie było wtedy nic bardziej przyjemnego, niż rozerwanie koperty z listem od niej i natychmiastowe napisanie odpowiedzi na ślicznej papeterii. A były już wtedy smsy! 🙂

Szanuj kasjera swego

Menedżerka jednej z największych sieci handlowych w Polsce usiadła za kasą. Przeczytajcie, co z tego wynikło.

Ekologia i wegetarianizm

Rosaline o tym, dlaczego nie je mięsa

„Dorastałam do tej decyzji bardzo długo. Kilka lat temu, gdy byłam jeszcze nastolatką niejedzenie mięsa, kojarzyło się wyłącznie z dziwną fanaberią. Toczyłam w domu wielkie boje, żeby zostać wege. Oczywiście prędzej czy później przegrywałam wszystkie walki.” – skąd ja to znam. 😉

Przełomowe eko-skóry

„Przemysł garbarski bardzo zanieczyszcza środowisko naturalne. Chemikalia używane do obróbki skóry są rakotwórcze, przedostają się do wody i gleby. W Kentucky zanieczyszczenie środowiska naturalnego (przez garbarnię) spowodowało pięciokrotny wzrost zachorowań na białaczkę.”
Dlatego, a także ponieważ nie chcę nosić na nogach i ramieniu (no, chyba że żywego kota) zwierząt kupuję sobie buty i torebki z tzw. eko-skóry, która właściwie wcale nie jest taka eko. U Blimsien dowiedziałam się, że niedawno powstała skóra z… ananasa!

Czy myć śmieci przed wyrzuceniem?

Grafika: jak wyrzucać śmieci

Olej olej palmowy

Ostatnio olej palmowy budzi wiele kontrowersji. U Ekologiki 10 faktów na jego temat. Ja już mam w planie zrobienie domowego mydła, bo w prawie każdym dostępnym w drogerii mydle jest olej palmowy (sodium palmate), a nawet jak nie ma, to jest parafina i inne ohydztwa. No to ja w nosie mam takie mydła.

Feminizm

Dlaczego konwencja antyprzemocowa jest nam potrzebna?

Wywiad z Zuzanną Warso, która pracuje w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Pewnie niektórzy ważni ludzie w tym kraju chcieliby inaczej, ale kobiety – o dziwo – też są ludźmi i mają – jako ludzie – pewne prawa. A przynajmniej powinny mieć.

Rodzicielstwo

Niby nie mam dzieci, ale sprawia mi ogromną przyjemność czytanie mądrych tekstów o ich wychowywaniu. Podrzucam dwa teksty Nishki, które wyjątkowo do mnie trafiają, bo zawsze uważałam, że szczęśliwi rodzice mają szczęśliwe dzieci (bo żeby coś komuś dać, trzeba to najpierw mieć), a bycie grzeczną dziewczynką nie oznacza trzymanie buzi w ciup i złączonych nóżek.

Czy rodzice powinni podporządkować swoje życie dzieciom?

Zastanów się, zanim nazwiesz swoje dziecko niegrzecznym

Zdrowie

Dlaczego ludzie boją się ludzi chorych na raka?

Racjonalne odżywianie dla zdrowia

Jedzonko

Wegańskie shepherd’s pie

Pyszności. ❤ Po upieczeniu tego cuda odkryłam, że lubię zieloną soczewicę.

Jaglanka z bananem i sosem z masła orzechowego…

… której focię wrzuciłam na insta. U mnie sos był z pasty orzechowej (100%), poza tym wszystko się zgadza. 😉

Wegańska sałatka Cezar

Zawsze lubiłam sałatkę Cezar i trochę za nią tęsknię odkąd zrezygnowałam z mięsa. Ale ciecierzycę uwielbiam, więc, kto wie, może taka wersja będzie nawet lepsza od tej z kurczakiem?

Kostka cappuccino…

… którą upiekłam Mężowi na urodziny, połowę cukru zastąpiłam ksylitolem, a żelatynę vege-gelem, który kupiliśmy we wrześniu w UK. W końcu się przydał. Swoją drogą, nie wiecie może, czy coś takiego można kupić w Polsce?

Inne

Zamiast psiego hotelu

Jadę do Londynu i nie mam co zrobić z psiakiem? A może jakiś Londyńczyk wybiera się do Warszawy i nie wie, co zrobić ze swoim? Możemy się wymienić na mieszkania… i na pieski! Nie płacimy, jak w airbnb, bo opłatą jest wzajemna opieka nad swoimi zwierzakami. Genialne, nie?

Odkryj archetyp swojej marki

Jaka/jaki Ty, taka Twoja marka. Warto tworzyć spójne treści. Szczególnie polecam dla osób, które coś tworzą albo/i prowadzą własny biznes (albo przymierzają się do tego).

Sporo tego! Macie co czytać. 😉 A Wy, co ciekawego odkryłyście/odkryliście w styczniu? A może same stworzyłyście/ sami stworzyliście coś wartościowego?

Liebster Blog Award

liebster blog award

Dzisiaj wpis nieco inny niż zwykle. Zdradzę Wam tu co nieco informacji na swój temat, których pewnie wcale bym nie zdradziła, gdyby nie nominacja od Agnieszki Dec z bloga Deko Zdrowia. 🙂 O co tu w ogóle chodzi? Z tego, co zdążyłam zreaserchować dowiedziałam się, że Liebster Blog Award to międzyblogowa zabawa mająca na celu wypromowanie mało popularnych blogów. Nie wiem, na ile takie zabawy przynoszą skutek, ale pomyślałam sobie, że właściwie czemu nie. Agnieszka zadała mi 11 pytań, a ja poczułam się jak gwiazda, która udziela wywiadu, co, muszę przyznać, całkiem mi się spodobało. A oto, co nam z tego „wywiadu” wyszło:

#1 Czym jest dla Ciebie blogowanie?

Hołduję zasadzie „jeśli to, co robisz, może pomóc chociaż jednej osobie, to znaczy, że było warto”. Staram się, by moje wpisy miały pozytywny wpływ na moich Czytelników (kurczę, napisałam tak chyba pierwszy raz i dotarło do mnie z całą mocą, jak to miło mieć swoich Czytelników <3), niezależnie od tego, czy piszę akurat o zdrowiu, sprzątaniu, myśleniu czy wrzucam jakiś fajny przepis. Blogowanie to poza tym świetny sposób na szeroko pojęte dzielenie się tym, czym mam ochotę się podzielić, jako że osoby, które czytają mojego bloga to osoby o podobnych poglądach, czego nie mogę powiedzieć o większości swoich znajomych z Facebooka. 😉 Mam dzięki temu poczucie, że tworzę taki mały pozytywny internetowy azyl.

#2 Jak motywujesz się do dalszego pisania bloga w chwilach kryzysu?

Najczęściej wcale. Kryzys musi wybrzmieć. Może po prostu jestem zbyt zmęczona codziennością i nie czuję, że – odnosząc się do pytania pierwszego – mogłabym coś pozytywnego napisać. A nie chciałabym później żałować, że wrzuciłam na swojego bloga coś, co jest całkowicie niezgodne z moją wizją siebie i tego bloga. W tym czasie staram się pracować nad sobą, a także po prostu zadbać o to, by w moim życiu działy się rzeczy napawające mnie entuzjazmem do tworzenia, by wrócić do pisania będąc w doskonałej formie.

#3 Jak dbasz o zdrowie?

Gdyby ktoś miał ochotę sprawdzić dokładnie, co robię, by dbać o swoje zdrowie, musiałby przejrzeć mojego bloga. 😉 Mogłabym właściwie napisać o tym cały osobny tekst. A tymczasem opiszę to pokrótce. Przede wszystkim staram się jeść nieprzetworzoną żywność, a moja dieta oparta jest głównie o produkty roślinne. Poza tym prawie codziennie ćwiczę jogę i staram się wyrabiać swoją normę 10 tysięcy kroków (dobra rzecz też dla portfela, bo oszczędzam na biletach na komunikację miejską  ;)). Z kolei moja pielęgnacja opiera się na kosmetykach naturalnych lub nawet własnoręcznie robionych, czego przykładem może być na przykład krem do ciała z oliwą magnezową. Bardzo pilnuję też, by regularnie robić podstawowe badania krwi i np. USG, a także odbywać kontrolne wizyty u podstawowych specjalistów, tzn. u ginekologa, dermatologa i okulisty.

#4 Twój ulubiony owoc to…

Lubię wszystkie. Przynajmniej te, które miałam szansę spróbować. Moje ulubione to zdecydowanie czarne porzeczki, leśne jagody, pomarańcze i banany (te ostatnie cenię przede wszystkim za ich niesamowitą wartość odżywczą).

#5 Słodycze – mogłoby ich nie być czy nie wyobrażasz sobie bez nich życia?

Bardzo chciałabym powiedzieć, że mogłoby ich nie być, ale niestety czekolada, sernik, szarlotka i pierniki mają nade mną jakąś niewytłumaczalną władzę. 😉

#6 Na jakiego bloga zaglądasz najczęściej?

Czytam wiele blogów, ale te, które najbardziej cenię, to Segritta (za wszechstronność i podobne do moich wartości), Tekstualna (za ogromną inspirację), Kasia Gandor (za wartościową wiedzę podaną w łatwoprzyswajalny sposób) i Stay Fly (za luzackość i klasę w jednym, mega!). Z blogów o podobnej tematyce (po części) wyróżniłabym na pewno Ekologikę, Make Happy Life i NaNowoŚmieci. Dwa ostatnie blogi zresztą nominuję. 🙂

#7 Jak promujesz swojego bloga?

Najczęściej podlinkowując na Facebookowych grupach dla blogerów. Od początku istnienia bloga prowadzę fanpage, od niedawna – instagram i intensywnie myślę o założeniu Pinteresta dedykowanego blogowi.

#8 Jak długo śpisz?

Długo. Najczęściej 8 godzin.

#9 Gdybyś musiał trzymać w swoim domu zwierzę – jakie byś wybrała?

Gdybym mogła, zaadoptowałabym stadko surykatek. Albo szopa pracza. Jednak moim marzeniem jest uratować jednego kundelka ze schroniska i to chyba jest najbardziej osiągalne.

#10 Kiedy ostatnio robiłaś cytologię szyjki macicy?

W październiku zeszłego roku (czyli 3 miesiące temu). Dziewczyny, badajcie się!

#11 Co poprawiłabyś w blogu dekozdrowia.pl? 🙂

Bardzo trudne pytanie. Po raz pierwszy poczułam się nie jak gwiazda odpowiadająca na przyjemne pytania, ale jak krytyk, który bierze pełną odpowiedzialność za to, co odpowiada i jak się poczuje osoba, która moje słowa przeczyta. Nie żebym chciała powiedzieć coś złego. 😉 Piszesz o ważnych rzeczach w sposób, który bardzo mi odpowiada. Widać, że się przykładasz i sama przyznajesz się do tego, że fotografia nie jest Twoją mocną stroną. Smartfon w dłoń i próbuj. Nie uda się, to pobierzesz zdjęcie z darmowego banku. 🙂

A teraz troszkę o zasadach całej zabawy:

  1. Po otrzymaniu nominacji odpowiadasz na pytania zadane Ci przez nominującego (bądź nominującą).
  2. Wybierasz 11 blogów, które Ty chcesz nominować (są różne kryteria dla tych blogów – najlepiej, jeśli będą to blogi rozwijające się, co dla mnie oznacza, że będą o podobnej, nieco mniejszej lub nieco większej popularności niż mój).
  3. Układasz swoje 11 pytań.
  4. Wysyłasz informację o nominacji osobie, którą nominujesz.
  5. Nie możesz nominować osoby, która nominowała Ciebie (bez sensu, wiadomo).

Oto moje nominacje:

  1. http://pazurempisany.blog.pl/
  2. http://makehappylife.pl/
  3. http://www.nanowosmieci.pl/
  4. https://homesyndrome.com/
  5. http://kozadomowa.blogspot.com/
  6. http://www.lovhealthylife.pl/
  7. http://www.okiemsocjologa.pl/
  8. http://projektantkazycia.pl/
  9. http://www.healthystyle.pl/
  10. http://liberalrebel.com/
  11. http://czytaj-na-walizkach.pl/

A to moje pytania dla nominowanych:

  1. Jaki jest Twój ulubiony zdrowy nawyk (może to dotyczyć zdrowia fizycznego, jak i psychicznego)?
  2. Co robisz, by dbać o środowisko naturalne?
  3. Najlepszy sposób na odstresowanie to …
  4. Gdyby człowiek miał przeczytać jedną jedyną książkę w ciągu całego życia, to którą powinien Twoim zdaniem wybrać?
  5. Najpiękniejsze miejsce na ziemi to …
  6. Czy starasz się włączać roślinne posiłki do swojej diety? Jaki jest Twój ulubiony przepis wegański lub wegetariański?
  7. Jesteś raczej introwertyczką czy ekstrawertyczką?
  8. Jakie blogi najchętniej czytasz? Jakie wartości muszą reprezentować te blogi?
  9. Czy nazwałabyś kogoś autorytetem? Kogo?
  10. Co warto zrobić, by zwiększyć popularność swojego bloga?
  11. Świat byłby lepszy, gdyby ludzie …

Weźcie udział, pobawmy się. A co! 🙂

Co jeść, żeby mieć zdrowy układ pokarmowy?

jedzenie na zdrowy układ pokarmowy

Gdyby Szekspir żył współcześnie, zamiast „być czy nie być”, zadałby sobie pytanie „jeść czy nie jeść”.

Diety stały się naszą obsesją. Choć bardzo chciałabym, żeby ta obsesja dotyczyła chociaż wpływu na zdrowie, niestety, dotyczy raczej dietetyczności konkretnych produktów. Niby odchodzi się już od liczenia kalorii, na rzecz zbilansowania tłuszczów, cukrów i białek, ale nadal najważniejszym celem jest utrzymanie szczupłej sylwetki. Też Wam tu kiedyś pisałam o tym, co zrobić, żeby utrzymać wagę, jednak dla mnie to jest kwestia przede wszystkim zdrowia. Wystarczy mi porównanie starszych osób, które według mnie żyły (a więc i jadły) w miarę zdrowo, do tych, które odżywiały się (i nadal to robią) właściwie byle jak i miały inne niezdrowe nawyki (np. palenie), żeby zobaczyć, jak bardzo odżywianie może zdeterminować nasze życie „w dobrym zdrowiu” w przyszłości.

Pisałam też o tym, co jeść, żeby mieć zdrowe paznokcie, napomknęłam o tym, co jeść, gdy się cierpi na łojotokowe zapalenie skóry głowy (ten temat wypadałoby rozwinąć, sądząc po zainteresowaniu) i o tym, jakie jedzenie pomaga przy bolesnym miesiączkowaniu. To już jest podejście w miarę holistyczne, bo nie polega na łykaniu tony tabletek, a na spożywaniu odpowiednich produktów. Jednakże jeszcze bardziej holistyczne podejście to jedzenie tego, co służy naszemu układowi trawiennemu (i niejedzenie tego, co mu nie służy). Dlaczego? Jelita są niesamowicie ważnym organem, niektórzy nazywają je nawet drugim mózgiem – jak chcecie wiedzieć więcej, to poczytajcie sobie książkę Historia wewnętrzna, napisaną świetnym językiem – przez co jest łatwo przyswajalna, polecam. 😉 Jeśli będziecie jeść to, co służy Waszym jelitom i żołądkowi, to będziecie mieć i piękne paznokcie, i włosy, i ogólnie zdrowy organizm.

Jak zdiagnozować czy Twoje jelita są zdrowe w tej chwili?

Czy miewasz:

  • Zgagę
  • Wzdęcia
  • Problemy z wypróżnianiem

Jeśli tak, to prawdopodobnie masz jakieś problemy z jelitami. Gdyby propozycje, które zawarłam w tym tekście, nie pomagały, możliwe, że Twoje problemy są poważniejsze i dobrze byłoby wpaść na pogawędkę do dietetyka. Tutaj odnoszę się głównie do najczęściej spotykanego niskiego poziomu kwasu solnego w żołądku – i tego, co zrobić, żeby go sobie naturalnie zwiększyć.

Problemy z układem trawiennym mogą prowadzić do łamania się paznokci (dermatolog wmawiał mi, że to dlatego, że nie jem czerwonego mięsa; teraz nie jem też drobiu, a paznokcie mam zdrowsze – prawda jest taka, że jeśli macie za mało HCl w żołądku to witamina B12 nie wchłania się prawidłowo, więc choćbyście nie wiem, ile mięsa zjedli, to i tak nic Wam to nie pomoże), wypadania włosów, bólów głowy, pleców, bolesnego miesiączkowania (no mówiłam, że wszystko się wiąże!) nawet do depresji.

Czego nie jeść?

Fast-foodów

Nie, nie będę tu robić wywodu. Wiecie dobrze, że fast-foody działają źle na… wszystko. 😉

Rafinowanego cukru

Jeśli macie skłonności do grzybic, to spróbujcie przestawić się na ksylitol, albo chociaż używać ich pół na pół. Wszelkie drożdże uwielbiają cukier, a ksylitolu nie zeżrą. Wiem od męża – warzy piwo i ksylitolem drożdży nie karmi. 😉 Jeśli macie problemy z ŁZS-em, to również weźcie to pod uwagę, bo na główce macie właśnie drożdże.

(Nie pić) Alkoholu

jedzenie na zdrowy układ pokarmowy

Tak, wiem, przed chwilą napisałam, że mój mąż warzy piwo, więc na pewno sama je piję (a jakże, od czasu do czasu, zwłaszcza, żeby ocenić, czy wyszło smaczne), a tu nagle zabraniam Wam alkoholu. To nie jest tak, że zabraniam. Ja bym radziła po prostu ograniczyć. Jesteśmy ludźmi, fajnie jest od czasu do czasu strzelić sobie piwko albo drinka. Ludzie się dzielą na takich, którzy lubią jego smak (zaliczam się do tej grupy) i takich, którzy nie lubią. A ci, którzy nie lubią dzielą się na tych, którzy go nie piją i tych, którzy piją, żeby mieć fun, żeby być śmielszymi, fajniejszymi, zabawniejszymi, żeby zapomnieć o problemach, żeby się zrelaksować. Ostatnia grupo, nie rozumiem Was. 😉 Naprawdę, można się świetnie bawić bez alkoholu. Przemyślcie tę sprawę, jeśli czujecie, że Waszym organizmom czegoś brakuje, paznokcie się łamią, włosy wypadają, itd. Alkohol to jest toksyna. Czasem polecany jest dla zdrowia – piwo na nerki, wino na serce – nie znaczy to jednak, że jest ogólnie zdrowy. Jego ograniczenie chyba jeszcze nikomu na złe nie wyszło. 🙂

(Nie palić) Papierosów

To nie jest artykuł o szkodliwości palenia. Myślę, że wiecie jakie przykre skutki wiążą się z paleniem papierosów, więc nie będę się produkować.

I ogólnie niczego, co powoduje, że czujesz się po tym źle.

Poza tym warto, by dieta nie opierała się wyłącznie na wysokobłonnikowych produktach.

Białe pieczywo nie jest takie złe – nie bez powodu osobom mającym przewlekłą chorobę układu pokarmowego zaleca się spożywanie białego pieczywa, makaronu itd. Po prostu są one lekkostrawne. Ja staram się jeść głównie pieczywo żytnie, które niby jest mniej oczyszczone niż pszenne, ale mimo wszystko ma w sobie więcej składników odżywczych, przy tym będąc bardziej lekkostrawnym niż pieczywo pełnoziarniste/razowe. Najlepiej po prostu zachować różnorodność w swojej diecie.

Co jeść?

Kapustkę – w szczególności kapustkę kiszoną

przepis na kiszoną kapustę

Już nieco o tym pisałam, więc pokrótce – kapusta ma w sobie mnóstwo witamin i minerałów. Podobno jest przeciwnowotworowa. I, co dla nas najważniejsze, ma w sobie enzym, który jest ultrawspaniały (U! ;)) dla trawienia. 😉 Wiecie, jak to jest z badaniami, z jednych wynika, że kapusta jest dobra, z innych, że niedobra. Najlepiej przekonać się na własnej skórze. Surowa i kiszona kapusta u większości powinna się sprawdzić. Gotowana raczej spowoduje wzdęcia. Ale przekonajcie się sami. 🙂

Kiszonki

ogórki kiszone

O kiszonkach też już pisałam, raz przy okazji kiszonej kapusty i raz przy okazji sposobów na przeziębienia. Jednak kapusta jest dla układu pokarmowego dobra sama w sobie, natomiast ogórki co najwyżej dobrze nawadniają. Jednak kiszone ogórki, jak i kapusta, to naturalne probiotyki, a probiotyki mają to do siebie, że wpływają korzystnie na jelita.

Sól morską

A w zasadzie ogólnie sól. Chlorek to chlorek (HCl = kwas solny = kwas chlorowodorowy). Przy okazji podpowiem Wam jedną rzecz – nie bójcie się tak soli. Nie da się żyć bez sodu. Mnóstwo osób ma problemy z nadmiarem soli, ale i zdarzają się takie, które cierpią na niedobór sodu. Niedobór sodu może doprowadzić do śmierci. Heloł. Nie zachęcam do diety bogatej w czipsy albo śledzie, ale na litość, dosól se tę zupę i pomidora, jeśli Ci nie smakują niesłone. Organizm wie, co robi. A zawartość sodu we krwi warto sobie raz w roku skontrolować, więc jeśli wyjdzie, że jesteś w górnej granicy, to zaczniesz solić mniej.

Ocet jabłkowy

jedzenie na zdrowy układ pokarmowy

Prawdziwy, mętny, „organiczny”. Nie taki z supermarketu za 3 złote. Taki z dobrego sklepu za 14. I tak Ci się to bardziej opłaci niż leki. Pomaga on w prawidłowym wchłanianiu składników odżywczych z pożywienia . Ocet jabłkowy jest w ogóle bardzo zdrowy, więc na pewno nie zaszkodzi. 😉 Warto sobie wypić jedną szklankę wody z łyżeczką octu dziennie. Podobno pomaga też schudnąć, ale to pewnie „uboczny” skutek tego, że poprawia trawienie. Poza tym np. obniża ciśnienie, poziom złego cholesterolu i walczy z podłą candidą.

Herbatki ziołowe i imbirowa

Imbir pobudza wydzielanie śliny i soku żołądkowego, a także leczy wzdęcia. Mięta działa żółciopędnie. Koper włoski – rozkurczowo (nie cierpię jego zapachu, bo kojarzy mi się z najohydniejszym syropem mojego dzieciństwa, ale działa doskonale). No i rumianek… bo, jak wiadomo, jest dobry na wszystko. 😉

Jak jeść?

Usiądź do jedzenia

Uspokój się. Skup się. Zwróć uwagę co jesz i ile jesz.

Wąchaj jedzenie

Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Nasze trawienie zaczyna się wtedy, gdy mózg wyśle sygnał do żołądka: „no, koleś, leci jedzenie, działamy, musisz mnie trochę odżywić”. 😉 Zaczyna się wydzielać ślina i żołądek już wie, że koniec tej laby.

Nie pij podczas jedzenia

Wiem, że to trudne, bo tradycję mamy inną. Jednak picie podczas posiłku utrudnia trawienie. Osoby, które nie mają problemu z trawieniem wcale nie muszą się do tego stosować (już słyszę to „a ja piję podczas jedzenia i nic mi nie jest”), ale te, które zauważyły problemy od strony układu pokarmowego powinny nieco odczekać. Ile? To już kwestia indywidualna. Mi ciężko wytrzymać godzinę bez napoju, więc staram się odczekiwać ok. pół.

Porządnie żuj

Porządnie przeżute jedzenie jest po prostu łatwiejsze do strawienia dla organizmu, bo ma przy nim mniej roboty. 😉

Nie jedz owoców bezpośrednio przed posiłkiem i po nim

jedzenie na zdrowy układ pokarmowy

Lepiej jednak przed – ale na 30 minut, bo owoce są bardzo łatwo trawione. No to jak to? Są bardzo łatwo trawione, a nie mogę ich jeść po głównym posiłku? Ano nie, bo gdy są same w żołądku to trawią się szybciusieńko, ale zalegające w nim jedzenie bardzo im w tym przeszkadza, zaczynają fermentować i robi się niefajnie. Po surowych warzywach należałoby odczekać 2 godziny, a po posiłku z mięsem… 4 godziny.

Ok, to by było na tyle. A może Wy macie jakieś swoje sposoby na lepsze trawienie? Dajcie znać! 😉

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co może Cię zainteresować:

  1. Organizacja w diecie – moje podstawowe zasady
  2. 9 sprawdzonych sposobów, jak nie umrzeć z przejedzenia w święta
  3. Mój sposób na utrzymanie wagi na wodzy
  4. Ćwiczenia na przejedzenie
  5. Co jeść na mocne paznokcie?
  6. Przepis na kiszoną kapustę

Nie masz za grosz dystansu! Różnica między żartem a sarkazmem

różnica między żartem a sarkazmem

Od dłuższego czasu obserwuję w internecie pewne bardzo przykre zjawisko. Niestety także u blogerów. Krótko mówiąc, spotykam w sieci osoby, które hobbystycznie – i jak zdarta płyta – wytykają innym brak dystansu. A czym się charakteryzuje według nich dystans? Ano tym, że jeśli się z Ciebie śmieją, to śmiej się z nimi. Zawsze.

Najwyraźniej istnieją jakieś grupy ludzi, które można bezkarnie wyśmiewać. Mało, że bezkarnie – z błogosławieństwem i przyklaśnięciem wielu osób. Chodzi o takie grupy osób, które ośmielają się robić coś inaczej niż reszta świata. Na przykład nie jeść mięsa albo ograniczyć nabiał. Na przykład nosić ze sobą do sklepu swoje torby i opakowania, żeby dołożyć swoją cegiełkę do ochrony środowiska. Na przykład walczyć o równouprawnienie. Na przykład dbać o swój rozwój osobisty. Na przykład w ramach „kariery” wybrać podążanie za swoją pasją zamiast robienia dużego hajsu.

W tym tekście nie będę pisać, dlaczego uważam, że każda z wymienionych przeze mnie rzeczy jest chwalebna.

W tym tekście będę pisać, dlaczego nikt nie ma obowiązku okazywać „dystansu” przez wtórowanie swoim prześmiewcom. Bo najwyraźniej wielu osobom sprawia trudności zrozumienie tego. Mam nadzieję, że któraś z nich to przeczyta.

#1 Nie wszystkich musi bawić to samo

różnica między żartem a sarkazmem

To najprostsze wytłumaczenie ze wszystkich. Każdy człowiek jest inny i tyle. Pochodzimy z różnych środowisk, ukształtowały nas różne poglądy. W związku z tym śmieszą nas różne rzeczy. Kamila bawią dowcipy o blondynkach, ale Sylwia nie jest nimi zachwycona. Ja na przykład mam dość głupie, absurdalne poczucie humoru. Nie mam też specjalnie problemu z wyśmianiem czegoś głupiego, co zrobiłam. Natomiast dowcipy o weganach mnie nie śmieszą. No nie.

#2 Ludzie mają pełne prawo do tego, by bronić swoich przekonań

Na tym polegają przekonania. Uczepiłam się tego weganizmu, ale niech zostanie jako przykład, bo to teraz wybitnie modny temat żartów. Jeżeli weganin decyduje się na taki, a nie inny styl życia, to z cała pewnością robi to ze względu na głębokie przekonanie, że robi coś dobrego – dla siebie, dla zwierząt, dla świata. Dlaczego więc, jeśli ktoś go atakuje, to ten weganin nie ma prawa go bronić? Zawsze ma. Mamy wolność przekonań.

Jeśli to do Was nie przemawia, to powiem Wam, że jest coś takiego jak koło konfliktu według Moore’a. Mamy pięć typów konfliktów: danych (który najłatwiej rozwiązać odnajdując dane właściwie), relacji, strukturalny, interesów i wartości. Konflikt o weganizm będzie konfliktem wartości, czyli takim, który dotyczy ideologii, którą człowiek wyznaje i poczucia własnej tożsamości (poczucie bycia weganinem siedzi w weganinie bardzo głęboko). Jeżeli jeszcze raz zarzucicie komuś brak dystansu do siebie, to wróćcie sobie to tego problemu wartości. Poczytajcie sobie może o wartościach. Dlaczego są dla człowieka ważne i takie tam.

#3 Szyderstwo i sarkazm ≠ żart

różnica między żartem a sarkazmem

Można żartować z wielu rzeczy. Sama bardzo lubię czarne komedie, gdzie twórcy robią sobie jaja ze śmierci. Natomiast nie wiem, czy śmieszyłyby mnie złośliwości dotyczące bliskiej mi zmarłej osoby. Jakoś nie sądzę. Są pewne granice żartów i należałoby o tym pamiętać. One nie są jakoś sztywno wyznaczone, więc trzeba to robić na czuja. Ten czuj nazywa się empatia. Większość przedstawicieli gatunku homo sapiens posiada tę zdolność. I wie o tym, że czasem lepiej przyhamować i darować sobie chwilowe „zabłyśnięcie” w towarzystwie, niż przegiąć pałę i sprawić komuś przykrość.

Bo czym tak naprawdę jest sarkazm?  O różnicy między ironią a sarkazmem możemy przeczytać na Wikipedii: „O ile ironia w pewnych sytuacjach może być wyrazem życzliwości, czułości (Mój ty bohaterze; Ach, ty gamoniu), o tyle wypowiedzi sarkastyczne obciążone są negatywnym ładunkiem emocjonalnym [podkreślenie – ekopozytywna]. Sarkazm nie musi zawierać elementu ironicznego, co wyraża na przykład zdanie Naturalnie nie spodziewałem się po tobie dobrej odpowiedzi. Zdanie wypowiedziane jest sarkastyczne, lecz nie ironiczne, gdyż wypowiedź jest jednoznacznie zgodna z intencją (nie następuje tu pole dla dwuznaczności czy interpretacji). Douglas Colin Muecke, badacz tematyki ironii, przyporządkował sarkazm do stylu mogącego wykorzystywać ironię, lecz stanowiącego jej „najmniej wyszukaną formę”.” O, wiecie, kto był sarkastyczny? Snape! Czy ktoś lubił Snape’a? Dobra, dobra, po przeczytaniu siódmego tomu się nie liczy. 😉

Zatem, prosto rzecz ujmując, sarkazm to zwykłe nabijanie się z kogoś ubrane w piórka „inteligencji”. Co za tym idzie, sarkazm to oznaka próżności. No to jak w końcu z tym dystansem? A może dystans ma właśnie ten, kto potrafi pohamować swój zjadliwy języczek, zamiast się popisać przed publiką swoją błyskotliwością? Sarkazm nie jest zabawny. No, chyba że dla loży szyderców, bo dla głównego zainteresowanego/poszkodowanego nigdy. Ale loża oczekuje od niego dystansu. Czyli tak: jestem weganinem -> ktoś się w związku z tym wyzłośliwia w moim kierunku i bardzo go to bawi -> natychmiast powinienem dołączyć do ogólnej uciechy. No przecież wszystko jasne!

Dlatego następnym razem, zanim zaczniesz zarzucać ludziom brak dystansu, to zastanów się dobrze, czy przypadkiem nie przeholowałeś swoim uroczym żarciczkiem i nie sprawiłeś mu przykrości. Nie chcę tu dawać żadnych przykładów typu „Jak Ty byś się czuł, gdyby ktoś powiedział o … że …”, bo najlepiej gdyby każdy sobie podstawił pod pierwszy wielokropek ważną dla siebie rzecz, która wiąże się z jego hierarchią wartości, jego przekonaniami, a pod drugi – jakiś swój ulubiony „żarcik”. I wtedy sobie gadajcie o dystansie.

Ok, zrzuciłam z siebie w końcu ten balast. A Wy co sądzicie o tym całym dystansie i „żartowaniu” sobie ze spraw, które są dla Waszych rozmówców – w tzw. prawdziwym świecie i w internecie, np. w fejsbukowych dyskusjach – ważne?

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Co jeszcze może Cię zainteresować:

  1. Prosta recepta na szczęśliwe życie? Żyj i daj żyć innym
  2. Szacunek i tolerancja, czyli podstawa wszelkich relacji | 52 Tygodnie PozytywnościSzacunek i tolerancja, czyli podstawa wszelkich relacji | 52 Tygodnie Pozytywności

DIY krem do ciała z oliwą magnezową

krem do ciała z oliwą magnezową

Kolejny tekst na fali szału na oliwę magnezową. 😉 Pokazywałam Wam już odżywcze masło do ciała z jej użyciem i okazało się, że ten wpis jest dosyć popularny. Tym razem wzięłam się za krem z prawdziwego zdarzenia. Nie wyszło mi idealnie – może zbyt krótko miksowałam, może dodałam zbyt mało emulgatora, a może po prostu za długo trzymałam krem w cieple od razu po zastygnięciu – stawiam na to ostatnie. Jednak jak najbardziej nadaje się do użytkowania (bardzo ładnie i szybko wnika w skórę) i już zauważam poprawę w poziomie magnezu w moim organizmie (już mi tak dolna powieka nie skacze bez ostrzeżenia i jestem dużo bardziej zrelaksowana).

Ale o co chodzi z tym kremem?

Krem to zupełnie co innego niż masło. Jak chcę zrobić masło, to topię tłuszcze, wlewam je do miski miksera, studzę i miksuję – wszystko. W przypadku kremu mam dwie fazy – wodną i tłuszczową, które chcę połączyć, a żeby to zrobić muszę użyć emulgatora. Emulgatorem może być wosk pszczeli albo coś bardziej specjalistycznego, np. glyceryl cocoate, którego akurat ja użyłam. Fazy wodnej  (wody, hydrolatu, roztworu magnezu) powinno być 50 do 80 procent, a tłuszczowej 30 do 50 procent. Emulgator powinien stanowić od 1 do 10 procent kremu. Z akcesoriów potrzebne są nam termometr do gotowania, blender, no i słoiczek. Żebyście nie musieli się za bardzo męczyć z kombinowaniem, podrzucam Wam tu swój przepis z linkami do sklepu.

O oliwie magnezowej, maśle shea i oleju kokosowym już pisałam, ale wyjaśnię jeszcze dlaczego dowaliłam do tego wszystkiego glicerynę i mleczko owsiane:

Gliceryna roślinna

Gliceryna charakteryzuje się super-małą cząsteczką, dzięki czemu wnika bardzo głęboko w skórę NAPRAWDĘ ją nawilżając. Nie oszukuje przez zostawienie warstewki na naskórku, jak to robi taka parafina na przykład. Należy pamiętać, żeby nie pchać zbyt dużo gliceryny do domowego kosmetyku, bo zrobi się on nam bardzo lepki.

Mleczko owsiane

Ach, owies… 😉 Mleczko owsiane działa nawilżająco, ujędrniająco i regenerująco. Łagodzi też różne podrażnienia (atopowcy będą zadowoleni ;)) oraz stymuluje komórki do odnowy. Cud produkt. A dlaczego tak jest? A dlatego, że owies ma w sobie całe mnóstwo witamin i minerałów (sód, potas, wapń, magnez, żelazo, fosfor, siarkę, chlor, krzem, miedź, cynk, mangan, fluor, jod i kobalt oraz witaminy: B1 i B2, PP), lipidów (kwas linolowy, oleinowy, palmitynowy, linolenowy, stearynowy i mirystynowy) i protein. A jak już będzie się zbliżał termin ważności tego produktu, to użyjcie go jako odżywki do włosów. 🙂

Krem do ciała z oliwą magnezową

krem do ciała z oliwą magnezową

Składniki:

Działanie:

Najpierw dezynfekujemy (ja zrobiłam to zwykłą wódką) miseczki, termometr, blender i słoiczek. Topimy oleje i masła w kąpieli wodnej (tzn. stawiamy miseczkę na naczyniu z gorącą wodą i od czasu do czasu mieszamy).

krem do ciała z oliwą magnezową

Lekko podgrzewamy oliwę magnezową. Zostawiamy obie nasze fazy do ostygnięcia (aż osiągną taką samą temperaturę) w osobnych miseczkach. Do fazy wodnej dodajemy glicerynę, a do tłuszczowej – emulgator. Następnie wlewamy do blendera fazę wodną, zaczynamy miksować. Powoli dodajemy fazę tłuszczową – jakbyśmy robili majonez. Miksujemy około 3 minuty.

krem do ciała z oliwą magnezową

Przelewamy do przygotowanego wcześniej słoiczka i wstawiamy do lodówki do zastygnięcia. Obowiązkowo przechowujemy w lodówce lub w innym chłodnym miejscu (teraz nada się parapet, pod którym nie ma grzejnika ;)). Ja zrobiłam błąd i zbyt długo trzymałam go w łazience, więc nieco mi się rozwarstwił.

krem do ciała z oliwą magnezową

No i co Wy na to? Próbowałyście (próbowaliście?) robić kiedyś taki krem? Może macie jakieś wskazówki odnośnie jego wykonania? Dzielcie się koniecznie!

Co jeszcze może Was zainteresować?

  1. Oliwa magnezowa – sposób na niedobór magnezu. Jak ją przygotować? Jak stosować?
  2. DIY Regeneracyjne masło do ciała na zimę (lub na “po-zimie”)
  3. DIY Odżywczy krem do stóp
  4. DIY Krem do rąk
  5. DIY: 2 sprawdzone i proste w wykonaniu kosmetyki

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Oliwa magnezowa – sposób na niedobór magnezu. Jak ją przygotować? Jak stosować?

oliwa magnezowa

Dawno, dawno temu… napisałam Wam, że kiedyś zrobię wpis o oliwie magnezowej, której użyłam do wyprodukowania magnezowego masła do ciała. Jak zapewne wiecie (lub nie), magnez to towar deficytowy! Większość ludzi ma niedobór i nie zdaje sobie z tego sprawy. A przynajmniej większość ludzi na przeciętnej polskiej diecie – szczególnie tych, którzy wielbią czarny, gorący napój mocy oraz niekoniecznie gorące napoje, których moc przedstawia się w procentach. 😉 Musielibyśmy chyba codziennie żreć algi, kiełki i ogromne ilości orzechów oraz pestek (piniążki, panie). Do tego dochodzi taki mały problem, że magnez tak sobie się przyswaja, gdy go łykamy (zarówno przez jedzenie, jak i suplementy diety).

A jakie są skutki niedoboru magnezu? A na przykład skurcze. A na przykład rozdrażnienie. Sen nie przynosi takich efektów, jakie powinien i ogólnie człowiek się robi taki zmęczooony i nic mu się nie chce (ale to też może być skutek niedoboru witaminy d3, polecam jesienno-zimową suplementację).

Jak już sobie magnez w miarę ustabilizujemy, to będziemy spokojniejsi, bardziej skoncentrowani, a nasze organizmy będą lepiej funkcjonowały – ochronimy się przed osteoporozą, kamieniami nerkowymi, zaburzeniami pracy tarczycy). Także fajny to pierwiastek, fajny.

Co więc robić? Co czynić? Jak się ratować przed zgubnymi skutkami niedoboru magnezu? Ano kupić sobie (np. na Allegro) takie coś, co się nazywa „chlorek magnezu sześciowodny, czysty, do analiz (CZDA)” i używać na 3 sposoby. 🙂

#1 Zrobić sobie kąpiel

oliwa magnezowa

Polecam na początek. Albo wtedy, gdy jesteśmy bardzo zmęczeni. Ja sobie taką kąpiel ostatnio uczyniłam po świętach. [Dygresja: moje dłuższe nieobecności na blogu najczęściej oznaczają, że po prostu mam bardzo dużo roboty w tzw. prawdziwym świecie, którą traktuję też jako priorytetową, ale która jest dla mnie najczęściej dość mocno męcząca fizycznie i psychicznie.] Po 20 minutach wylegiwania się w takiej kąpieli, a potem jeszcze zrobieniu jakiegoś fajnego peelingu, wysmarowaniu kremem, wlezieniu pod koc i wypiciu ziołowej herbatki albo kakałka, jednocześnie czytając książkę, człowiek czuje się jak nowonarodzony. Nie żebym takie kąpiele stosowała często, bo jestem zwolenniczką prysznica (ekologicznie, ekonomicznie i czasooszczędnie). A co jest potrzebne?

  • wanna pełna bardzo ciepłej wody
  • 1 szklanka (lub 2, na bogato) chlorku magnezu
  • 1 łyżka oleju kokosowego (tak sobie, do nawilżenia)

Po takiej kąpieli pamiętajcie, żeby się opłukać, w końcu to sól. 🙂

#2 Wymoczyć stopy

oliwa magnezowa

Jeśli człowiek nie chce zużywać tyle wody (albo nie lubi kąpieli), to fajnie jest po ciężkim dniu wymoczyć sobie stopy w misce pełnej ciepłej wody. Może efekt rozluźnienia nie będzie tak wyraźny, jak po kąpieli w wannie, ale za to stopy są bardzo ładnie zmiękczone, więc warto użyć jakichś ściernych „narzędzi”, np. pumeksu albo peelingu. W końcu od czasu do czasu warto sobie zrobić takie pedikiur. Do kąpieli stóp wystarczą 2 łyżki chlorku magnezu.

#3 Zrobić sobie oliwę magnezową

oliwa magnezowa

I używać jej do czego chcecie, np. jako składnika domowego kremu do ciała. Można ją też przelać do psikadełkowego pojemniczka (ja swoje zakupiłam w Tigerze) i  spryskiwać nim skórę po kąpieli. Można też używać tej mgiełki jako naturalnego dezodorantu (nie przetestowałam tego jeszcze), pamiętając oczywiście, że dezodorant to nie to samo, co antyperspirant. 😉 Może przejdźmy do głównego punktu programu, czyli tego, jak właściwie zrobić oliwę magnezową.

Czego potrzebujemy?

oliwa magnezowa

  • 200 ml wody demineralizowanej (z hipermarketu albo stacji benzynowej)
  • 100 g chlorku magnezu sześciowodnego CZDA (na początek; jeśli Twoja skóra zareaguje dobrze, to możesz sobie proporcję zwiększyć i dać 150, a potem nawet 200 g)

Sposób przygotowania:

oliwa magnezowa

Jeśli chcesz przygotować oliwę błyskawicznie, to po prostu podgrzej wodę w garnuszku, potem zalej nią wcześniej wsypaną do miseczki sól i wymieszaj drewnianym patyczkiem. Można rozpuścić też w zimnej wodzie, tyle że wtedy trzeba dłużej pomieszać. Twój wybór. Roztwór przelewamy do butelki z psikaczem, a resztę wlewamy do słoiczka, żeby mieć na później (albo na przykład użyć do domowego smarowidła). I już. 🙂 A gdzie tu oliwa, zapytasz. Nazwa oliwa magnezowa wynika stąd, że roztwór chlorku magnezu w wodzie w dotyku wydaje się nieco oleisty. Ot, i cała tajemnica.

I jeszcze na koniec…

WAŻNA UWAGA: Jako że chlorek magnezu to sól, a my wiemy, że sól na rany, to niezbyt miłe doświadczenie, nie używamy jego roztworu, ani nie kąpiemy się w nim, jeśli mamy jakieś ranki lub z jakiegoś powodu podrażnioną skórę. Trzeba poczekać aż się zagoi. 🙂 Nie używajmy jej też zbyt długo w jedno miejsce, bo może wysuszyć skórę.

Dajcie znać, jak Wam się sprawdza! W szczególności ciekawi mnie jego moc usuwania zapachu potu. 😉

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Z oliwą magnezową:

  1. DIY krem do ciała z oliwą magnezową
  2. DIY Regeneracyjne masło do ciała na zimę (lub na “po-zimie”)