Schematy i nawyki – czy to zawsze dobra droga? | 52 Tygodnie Pozytywności

schematy myślowe jak je zwalczać

Nawyki, także te pozytywne, mają swoją ciemną stronę. Jako maniaczce planowania i uporządkowanego życia dość często rzuca mi się to w oczy. Ostatnio jednak uderzyło to we mnie ze zdwojoną mocą. Nie wiem dlaczego i co konkretnie sprawiło, że to sobie tak gwałtownie uprzytomniłam, ale w końcu dotarło do mnie, że głoszenie wszem i wobec idei doskonałości „umiaru” i „harmonii” jest nie do pogodzenia z sileniem się na to, żeby zawsze mieć wszystko pod kontrolą – najlepiej zaplanowane na milion dni do przodu – i z wypełnianiem tego planu jak w zegarku.

Po części rezultatem tego spostrzeżenia (być może dla wielu oczywistego) jest też małe opóźnienie w pisaniu tego tekstu, bo przecież założenie było takie, żeby publikować teksty w poniedziałki (było też założenie, żeby publikować linki do tych tekstów także na grupie, którą tak zaniedbałam, że wstyd mi teraz do niej wracać). Dziś jest wtorek, a ja w rozmemłaniu długiego weekendu piszę. Mam jednak nadzieję, że wybaczycie mi tę obsuwę tak, jak ja sobie wybaczam. 😉 Mogłam wcześniej napisać kilka tekstów na zapas i pluję sobie w brodę, że tego nie zrobiłam, ale czasami życie jest tak pokręcone, że plany pozostają gdzieś tam w głowie albo na papierze.

Jasne, mogłabym też ślęczeć po nocach nad tekstami, komentarzami, non-stop poszukiwać nowych inspiracji na bloga i nie przeżywać chwil, tylko myśleć, co by tu wrzucić na instagram. Tylko że to ani trochę nie jest zgodne z tym, co za pomocą bloga chcę Wam przekazać. A chcę Wam przekazać, że trzeba mieć do siebie szacunek, wsłuchiwać się w swój organizm i respektować jego potrzeby. Że nie jesteśmy robotami, tylko ludźmi, którzy mają prawo do obsuw, błędów, chorowania i złego samopoczucia. Że czasem trzeba dać sobie odpocząć i nie cisnąć jak dziki osioł.

Nawykowy kierat?

Wracając do nawyków – nie macie czasem wrażenia, że utknęłyście/utknęliście w nawykowym kieracie? Żeby było jasne – nawyki i rytuały są dobre. O ile zachowuje się umiar i zdrowy rozsądek w ich stosowaniu. Przykład? Proszę bardzo. 🙂 Powiedzmy, że codziennie uprawiam jakiś sport/ aktywność fizyczną. No ale dziś nie czuję się najlepiej, bo np. mam pierwsze objawy przeziębienia albo – co gorsza – pierwszy dzień okresu. Czy powinnam rzucać się do ćwiczeń na siłę? No jasne, że nie! To oznaczałoby, że totalnie nie słucham mojego organizmu, który ewidentnie potrzebuje odpoczynku. Zupełnie inaczej podeszłabym do tego gdybym „miała lenia”. Grunt to umieć rozróżnić te dwie sytuacje.

schematy myślowe jak je zwalczać

Co to wszystko ma do schematów? Ano bardzo wiele. Nawyki to przecież takie schematy, które staramy się wypracować sobie, żeby żyło nam się lepiej (albo takie schematy, które bez naszego specjalnego udziału ukształtowały się w naszych głowach; niekoniecznie dobre dla nas). Gdy coś powtarzamy, to nasze mózgi robią sobie z tego schemat i nie musimy się wysilać, żeby na przyszłość o tym pamiętać. No i teraz tak – zaprogramowałam swój mózg na wrzucanie tekstów z cyklu w poniedziałki i myślę sobie, że zawiodę Was, bo publikuję dopiero we wtorek. Zaprogramowałam swój mózg na codzienne ćwiczenia, więc jeśli nie poćwiczę, to znaczy że okazuję słabą wolę. W rzeczywistości jednak prawdopodobnie Wy nie przywiązujecie aż takiej wagi do dnia, w którym publikuję i bez problemu mi tę obsuwę wybaczycie, bo wiecie, że jestem tylko człowiekiem. A jeśli nie ćwiczę, bo mnie coś boli, to nie okazuję słabości, ale wręcz siłę, bo potrafię wybrać to, co jest w danej chwili najlepsze dla mojego organizmu.

Prawdopodobnie macie w głowie wiele takich schematów, zwłaszcza jeśli pracujecie nad sobą i swoimi nawykowymi działaniami. Dlatego zaprawdę powiadam Wam:

(Zadanie #13) Porzućcie ograniczające Was schematy

schematy myślowe jak je zwalczać

Albo chociaż się im przyjrzyjcie. Niestety, schematy mają to do siebie, że bardzo trudno nam je wyłapać. Możesz więc poprosić bliską Ci osobę (albo nawet kilka), żeby zwracała Ci uwagę za każdym razem, gdy zauważy, że postępujesz schematycznie. A wierz mi, to dzieje się często, bo ludzki mózg lubi schematy, bo bardzo upraszczają mu pracę.

Jakie schematy możesz u siebie zauważyć?

  • W zachowaniu – to właśnie je pomogą Ci dostrzec Twoi bliscy. Mogą to być Twoje reakcje na różne codzienne sytuacje albo zachowania, które bezwiednie powtarzasz, a które mają mało sensu i Ci nie służą (ani ludziom w Twoim otoczeniu). Wszystkie one wynikają ze schematów…
  • w myśleniu. Te możesz wysupłać właśnie ze swoich schematów w zachowaniu. Będą to przyczyny Twoich zachowań, które są, mówiąc najprościej stereotypami, które wpoiło Ci społeczeństwo lub które wpajasz sobie sam(a). Mogą być takie, jak te, które opisałam wyżej (myślenie, że rozczarowujesz ludzi lub siebie, bo…; że musisz coś zrobić, bo…; że jeśli czegoś nie zrobisz, to ktoś inny…; itd.) albo mogą odnosić się do innych ludzi (np. „feministki to agresywne babochłopy”, „mężczyźni powinni wnosić lodówki na 9. piętro”, „Amerykanie są głupi”, „muzułmanie to terroryści”, itd.).
  • Autostresory. Postanowiłam stworzyć to słowo (jeśli ktoś już je stworzył pierwszy, to otrzeźwijcie mnie, proszę), bo najlepiej oddaje to, co czasem dzieje się w mojej głowie, a założę się, że i wiele/wielu z Was może się z tym identyfikować. Najlepiej byłoby to wyjaśnić za pomocą przykładu sytuacji. Kiedy ćwiczę jogę, powinnam skupić się na „tu i teraz”, na wykonywanych asanach i oddechu. Bywa jednak, że próbuję coś zrobić na 120 procent swoich możliwości, zamiast na 90-100. Spinam się wtedy, wykrzywiam, boli mnie, ale tak, będę bardziej rozciągnięta, na pewno. Niestety tak to w jodze nie działa. To samo możecie odnieść do jakiejkolwiek sytuacji. Autostresor to taki łobuz w głowie, który mówi „ciśnij, ciśnij, będziesz lepszy/lepsza!”. Wtedy człowiek się spina i osiąga dużo gorsze rezultaty. Wiem, że niektórym ludziom służy takie spinanie się i robienie rzeczy pod presją czegoś/kogoś, a przynajmniej tak twierdzą. Czasami też nie ma wyjścia i trzeba się spiąć, ale w miarę możliwości próbujmy w codziennych sytuacjach trochę wyluzować. Ciągły stres nikomu nie służy.

Jest prosta recepta na poskromienie autostresorów – zamień w swoim myśleniu słowo „muszę” na „chcę” i pilnuj, żeby nie robić z nawyków kajdan. Jeśli przyłapiesz się na tym, że zaczynasz się stresować, że koniecznie musisz coś zrobić, bo to jest zdrowe, zatrzymaj się na moment i powiedz sobie: „Ale zaraz, przecież ten nawyk ma mi dobrze służyć. Jeśli będę się stresować wykonaniem go, to próżny trud, bo stres zniweczy wszelkie moje starania”. Ja zwykle wtedy trzeźwieję i się rozluźniam. Powtarzam: nawyki i rytuały są złotem, ale jeśli któregoś dnia poczujesz, że lepiej Ci zrobi poczytanie książki, niż medytacja to, proszę Cię, poczytaj tę książkę. Nawet „muszę” odpocząć brzmi jakoś niefajnie. „Chcę” lub „potrzebuję” odpocząć już brzmi dużo lepiej.

Warto też unikać stwierdzeń zaczynających się na „nie mogę”. Przykłady?

  • nie mogę, bo już kiedyś to robiłam – gdy np. chcesz wrócić do kiedyś już przeczytanej książki
  • nie mogę, bo to jest dziecinne
  • nie mogę, bo co ludzie powiedzą
  • nie mogę, bo to strata czasu/ nie mam na to czasu/ mam ważniejsze sprawy na głowie – te „ważniejsze sprawy na głowie” mogą się okazać tylko pozornie ważniejsze
  • nie mogę, bo kot na mnie leży (no dobra, to jest akurat wspaniała wymówka, polecam 😉 )

Dlatego jeśli przyłapiesz się na takich schematycznych sposobach myślenia i działania, a zwłaszcza tych, które sprawiają, że się stresujesz, spróbuj wyluzować. Zapytać siebie, dlaczego tak uważasz i poszukać tego stereotypu, który za tym wszystkim stoi. Ja przed weekendem majowym postanowiłam wyluzować i robić wszystko w swoim tempie, do czego zainspirował mnie Andrzej Tucholski. Uważam, że jest to genialny sposób na odpoczynek dla ludzi, którzy ciągle za czymś gonią. A najłatwiej jest wyluzować odpuszczając sobie schematy, które nas ograniczają. Teraz jest na to wspaniały moment, bo zakładam, że duża część z Was ma teraz wolne.

Uwierzcie – jeśli się do tego przyłożycie, to naprawdę zmieni jakość Waszego życia. Zawsze warto się uwolnić od jakiegoś „muszę”/„nie mogę”. 😉

Co Wy na to? Znajdujecie u siebie czasem tego typu schematy myślowe?

Obserwuj mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. 🙂

Pozostałe teksty z tego cyklu:

  1. Potęga wytrwania w decyzji, czyli postanów coś sobie | 52 Tygodnie Pozytywności
  2. Szacunek i tolerancja, czyli podstawa wszelkich relacji | 52 Tygodnie Pozytywności
  3. Odgruzuj swoją przestrzeń i poczuj przypływ energii | 52 Tygodnie Pozytywności
  4. Stwórz swoje własne rytuały | 52 Tygodnie Pozytywności
  5. Wiosenne zmiany | 52 Tygodnie Pozytywności
  6. A może by tak… nieco profilaktyki | 52 Tygodnie Pozytywności
  7. Rezygnacja – jak to ugryźć? | 52 Tygodnie Pozytywności
  8. Czym dla CIEBIE jest pozytywność? | 52 Tygodnie Pozytywności
  9. Zaplanuj podróż | 52 Tygodnie Pozytywności
  10. Wyślij kartkę, nie SMS-a | 52 Tygodnie Pozytywności
  11. Jeśli musisz z kimś konkurować – konkuruj ze sobą | 52 Tygodnie Pozytywności
  12. Dlaczego warto czytać książki o rozwoju osobistym | 52 Tygodnie Pozytywności

A na dokładkę: Terror pozytywności?

Dodaj komentarz